Prawo
Kolizja z samochodem za milion złotych. Policja niesłusznie uznała współwinnym 74-letniego rolnika
Opublikowano
4 miesiące temu-
przez
luzW Świerklańcu doszło do kolizji kierowcy astona martina i kierującego ciągnikiem rolnika. Policja uznała, że winni są obaj. Problem w tym, że uznała błędnie. 74-latkowi z ciągnika mandat się nie należał i świadczy o tym orzecznictwo Sądu Najwyższego. Czy policja naprawi ten błąd?
To zdarzenie zostało odnotowane w lokalnych mediach głównie z powodu wartości auta, które uczestniczyło. Bowiem w Świerklańcu 13 sierpnia na skrzyżowaniu w skręcający ciągnik wjechał kierowca astona martina DB12. Taki model samochodu warty jest blisko milion złotych.
Sprawa zasługuje jednak na większą uwagę. Bo policjanci nieprawidłowo ocenili sytuację. Uznali oni bowiem, że winny jest zarówno 74-letni kierujący ciągnikiem z Nakła Śląskiego, jak i 37-latek z Piekar Śląskich, który prowadził astona martina. Obaj dostali mandaty. Dlaczego? “(…) ponieważ manewrując ciągnikiem rolniczym, mężczyzna nie zachował szczególnej ostrożności, a kierujący osobówką wyprzedzał inne pojazdy, finalnie uderzając w skręcającego ursusa” – napisali policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Tarnowskich Górach. I dodali: “zgodnie z przepisami prawa, każdy kierujący pojazdami przed rozpoczęciem zmiany kierunku jazdy, powinien zachować szczególną ostrożność, polegającą na zwiększeniu uwagi i dostosowaniu zachowania do warunków i sytuacji zmieniających się na drodze. To samo tyczy się przepisów prawa, w których niedozwolone jest wyprzedzanie pojazdów, nie upewniając się, czy inny uczestnik ruchu drogowego, nie rozpoczął innego manewru, szczególnie w rejonie skrzyżowań”.
Sąd Najwyższy dekadę temu uznał, że nie można winić skręcającego
Poprosiliśmy KPP w Tarnowskich Górach o wyjaśnienie – dlaczego funkcjonariusze zdecydowali się ukarać także kierującego ciągnikiem. Mł. asp. Kamil Kubica, specjalista Jednoosobowego Stanowiska ds. Prasowo-Informacyjnych Komendy Powiatowej Policji w Tarnowskich Górach zaznaczył bowiem, że policjanci nie tylko zebrali relacje uczestników zdarzenia, ale też obejrzeli film z monitoringu znajdującego się na budynku banku w tym miejscu. “Z ustaleń policjantów pracujących na miejscu zdarzenia wynika, że kierujący ciągnikiem był w trakcie manewru skrętu w lewo, a kierujący samochodem osobowym wyprzedzał ciąg pojazdów” – opisał Kubica.
Była to odpowiedź zaskakująca. Bowiem wynika z niej, że kierujący ciągnikiem już skręcał w lewo i w taki skręcający pojazd uderzył kierowca astona martina. Wersję tę potwierdza też fotografia. Widać, że ciągnik prawie zdążył się znaleźć już na drodze, w którą skręcał z głównej. Nie ma więc żadnych wątpliwości, że do kolizji doszło na skrzyżowaniu. I to w momencie, gdy kierowca ciągnika dokonywał już manewru – a więc nie skręcił niespodziewanie w bok wyprzedzającego go auta.
Trudno było nam uwierzyć, że policjanci oceniający kolizję mogli popełnić tak podstawowy błąd. Poprosiliśmy więc o udostępnienie nagrania kolizji i dodatkowo o podanie podstawy prawnej, na mocy której przypisano współwinę rolnikowi prowadzącemu ciągnik. Rzecznik KPP w Tarnowskich Górach odpisał nam, że… ponieważ była to kolizja, to policja nagrań nie zabezpieczyła i ich nie posiada (wystąpiliśmy o ich udostępnienie do Banku Spółdzielczego w Świerklańcu – na odpowiedź banku czekamy).
Natomiast na pytanie o podstawę prawną, rzecznik policji odpisał tak: “W odniesieniu do przepisów prawa należy wskazać na art. 22 pkt 1 oraz pkt 4 Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym, który stanowi o zachowaniu “szczególnej ostrożności” przy zmianie kierunku jazdy lub zajmowanego pasa ruchu. W oparciu o ten przepis należy również wskazać art. 2 Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym, gdzie w pkt 22 określona została definicja “szczególnej ostrożności”, o której mowa jest także w art. 25 Ustawy PRD, dotyczącym zachowań kierujących na skrzyżowaniach”.
I ta odpowiedź właściwie przesądza już o tym, że policjanci zakwalifikowali tę sprawę nieprawidłowo. Sąd Najwyższy już w 2013 r. zanegował bowiem możliwość obwiniania kierowcy skręcającego w lewo za to, że wjechał w niego ktoś, kto łamał prawo i wyprzedzał na skrzyżowaniu. SN skrytykował właśnie to, co zaproponowali policjanci z Tarnowskich Gór, czyli obciążanie skręcającego za niezachowanie “szczególnej ostrożności”.
Jak czytamy w Postanowienie SN z dnia 8 stycznia 2013 r.; III KK 109/12:
„Rzecz jednak w tym, czy na gruncie tego rozwiązania można jednoznacznie przyjąć, że realizacja obowiązku szczególnej ostrożności obejmuje również upewnienie się, iż inny uczestnik ruchu drogowego – poza wymienionymi wprost w przepisach określających zasady zmiany i przecinania się kierunków ruchu – nie zagraża bezpieczeństwu wykonywanego manewru, rażąco łamiąc zasady tego ruchu. Odwołanie się do innych przepisów ustawy – Prawo o ruchu drogowym określających zasady przeprowadzania różnych manewrów nie uzasadnia w sposób oczywisty takiego wniosku”.
„Wykładnia przeciwna odwołuje się do obowiązku szczególnej ostrożności wyprowadzonego z treści art. 22 ust. 1 p.r.d., ale dopiero po swego rodzaju „uzupełnieniu” go założeniem, że w obowiązku szczególnej ostrożności zawiera się nakaz upewnienia się, iż wykonywany manewr skrętu w lewo nie spowoduje zajechania drogi pojazdowi wykonującemu nieprawidłowo manewr wyprzedzania. W ocenie Sądu Najwyższego nie ma żadnych podstaw jurydycznych do tego rodzaju modyfikowania treści norm prawnych bez należytego oparcia w ustawie”.
„Podkreślić także należy, że żaden z przepisów ustawy – Prawo o ruchu drogowym nie zobowiązuje kierującego, który zamierza wykonać skręt w lewo, do upewnienia się, czy nie jest wyprzedzany”.
Takie patrzenie na kwestię skrętu w lewo zostało wyrażone przez Sąd Najwyższy jeszcze dosadniej w wyroku SN z 18.01.2013 r., V KK 211/12:
„Wymóg zachowania szczególnej ostrożności, określony w art. 22 ust. 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 1137 ze zm.), przez zmieniającego kierunek jazdy w lewo, nie obejmuje obowiązku upewnienia się w chwili wykonywania tego manewru, czy nie zajeżdża on drogi nieprawidłowo (z lewej strony) wyprzedzającemu go”.
Policja powinna wycofać się z mandatu
Gdy pytaliśmy KPP w Tarnowskich Górach o podstawy prawne mandatu, mł. asp. Kamil Kubica, jakby już wyprzedzająco, zaznaczył, “iż oboje kierujący w chwili nałożenia mandatu karnego zostali poinformowani o prawie odmowy przyjęcia takiego mandatu, a nie korzystając z niego i własnoręcznie podpisując druk mandatu karnego, stał się on prawomocny”.
To nie oznacza jednak, że przy błędzie policjantów takiego mandatu nie można wycofać. Po pierwsze, każdy kierowca ma dziś prawo odwołać się od mandatu, który policja wystawiła mu za czyn niebędący wykroczeniem. Można uznać, że w świetle orzecznictwa sądu, zachowanie kierującego ciągnikiem nie nosiło znamion wykroczenia, które zostało mu przypisane. Sam więc kierujący ciągnikiem ma 7 dni na odwołanie się od mandatu – termin upływa więc jutro.
Jednocześnie policja może odwołać własny mandat po 7 dniach od jego wystawienia. Pozwala na to art. 101 Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenie: “Prawomocny mandat karny podlega niezwłocznie uchyleniu, jeżeli grzywnę nałożono za czyn niebędący czynem zabronionym jako wykroczenie albo na osobę, która popełniła czyn zabroniony przed ukończeniem 17 lat, albo gdy ustawa stanowi, że sprawca nie popełnia wykroczenia z przyczyn, o których mowa w art 15-17 Kodeksu wykroczeń. Uchylenie następuje na wniosek ukaranego, jego przedstawiciela ustawowego lub opiekuna prawnego złożony nie później niż w terminie 7 dni od uprawomocnienia się mandatu lub na wniosek organu, którego funkcjonariusz nałożył grzywnę, albo z urzędu”.
Policjanci nie powinni mylić się w tak oczywistych sprawach, ale są tylko ludźmi. Ważne jest, by swój błąd mieli odwagę naprawić. Czy będą ją mieli?
Łukasz Zboralski