Pani nie patrzyła na rowerzystę. Ale czy to znaczy, że miał prawo wjechać w jej auto?

Zaskakujące nagranie kolizji. Kierująca samochodem przecięła trasę rowerzysty, bo nawet nie spojrzała w prawo. Jednak cyklista miał zdecydowanie dużo czasu na to, by nie doprowadzić do nadciągającego zderzenia. Prawo wymagało od niego, by powstrzymał się od ruchu

Pierwszy film w najnowszej komplikacji kanału „Stop Cham” jest wyjątkowo zaskakujący. Na nagraniu widać bowiem rowerzystę, który zmierza do miejsca, w którym przetnie się ruch jego z kierującej samochodem. Jak się okazuje, kierująca samochodem zamierza wyjechać na główną drogę i nawet nie spogląda w prawą stronę. To, oczywiście błąd.

Jednak rowerzysta, który z daleka widzi kierującą – a ta nie jedzie szybko, lecz także nie zwalnia – ostatecznie wjeżdża w bok samochodu, choć ma dostatecznie dużo czasu i możliwości, by nie doprowadzić do zderzenia.

Pierwszeństwo to nie wszystko

Zakładając, że rowerzysta na tym nagraniu poruszał się drogą dla rowerów (na to wskazuje nawierzchnia, oznakowania ani miejsca zderzenia na filmie nie oznaczono), to wyjeżdżająca gruntową drogą z posesji kobieta w samochodzie miała oczywisty obowiązek ustąpienia innym przy włączaniu się do ruchu.

To nagranie jest jednak także autodenuncjacją rowerzysty. Zasada ograniczonego zaufania nakazuje bowiem powstrzymać się od ruchu, jeśli zachowanie innego uczestnika ruchu wskazuje, że nie przestrzega on zasad i istnieje niebezpieczeństwo spowodowania wypadku czy kolizji. W tym przypadku trudno nie uznać, że rowerzysta miał możliwość uniknięcia zderzenia. A jednak zdecydował się wjechać w bok auta.

ai