Connect with us

Społeczeństwo

Szwedzi w Warszawie – opowiadali jak dbać o bezpieczeństwo w miastach

Opublikowano

-

W ubiegłym roku w Szwecji w wypadkach zginęło najmniej ludzi spośród wszystkich krajów UE. W Polsce – prawie trzy tysiące. Na seminarium zorganizowanym przez Ambasadę Szwecji i jej biuro radcy handlowego, Szwedzi opowiadali w Warszawie, jak możemy skorzystać z ich doświadczeń

Stefan Gullen, ambasador Szwecji w Polsce. Fot. brd24.pl

Stefan Gullen, ambasador Szwecji w Polsce. Fot. brd24.pl

Mieszkam w warszawie od 1,5 roku, a wcześniej przez 10 lat byłem w Moskwie i Kijowie. I w porównaniu z tamtymi miastami, to w Warszawie kierowcy są zdyscyplinowani – mówił ambasador Szwecji Stefan Gullgren, otwierając wczoraj seminarium w warszawskim salonie Vovlvo. – Ale polscy kierowcy lubią szybko jeździć. Szwedzcy też. Musimy więc myśleć, co zrobić, żeby było mniej wypadków. Odpowiedzialność za bezpieczeństwo na drogach to sprawa wspólna, nie można za nią winić tylko polityków, policjantów czy kierowców – tłumaczył.

Szwedzi próbowali wczoraj pokazać, jak oni mierzą się z tym problemem. Bo choć odnotowali w ubiegłym roku 25 ofiar śmiertelnych wypadków na milion mieszkańców (w Polsce to prawie 80 ofiar), wciąż zastanawiają się, co jeszcze mogą poprawić. Opowiadał o tym w Warszawie Kenneth Svensson, ekspert ds. bezpieczeństwa drogowego Szwedzkiego Zarządu Dróg i Transportu Trafikverket.

Teraz piesi

– Co roku wygłaszam prelekcję dla studentów i pokazuję im dwa samochody. Jeden jedzie 50 km/h, a drugi zaczyna go wyprzedzać z prędkością 60 km/h. Wówczas mówię, że przed nimi wydarza się coś, przez co muszą się zatrzymać. Studenci zgadują, jaką prędkość będzie miało szybsze auto w momencie, gdy to pierwsze już stanie – opowiadał Svensson. – Ludziom bardzo trudno wyobrazić sobie, że różnica prędkości wynosząca zaledwie 10 km/h przekłada się na wydłużenie drogi hamowania o 30-40 m.

Kenneth Svensson, Trafikverket. Fot. brd24.pl

Kenneth Svensson, Trafikverket. Fot. brd24.pl

Zdaniem przedstawiciela Trafikverket podstawowym parametrem przy projektowaniu systemów transportowych powinna być granica tolerancji, które ma ludzkie ciało – by w przypadku zderzenia ludzie nie odnosili ciężkich obrażeń i nie ginęli. – Jeśli więc projektujemy drogę, po której maksymalnie można jechać 70 km/h i potem widać, że kierowcy jeżdżą szybciej, to nie możemy na to machnąć ręką, coś musimy zrobić – wskazywał. I dodawał, że dlatego Szwedzi np. budują w ten sposób przystanki autobusowe w miastach, że gdy autokary stają i ludzie wsiadają, to inni kierowcy nie mają możliwości wyprzedzania.
To także dlatego projektuje się drogi 2+1 czy ronda. – Na rondach dochodzi mniej więcej do takiej samej liczby zderzeń samochodów, ale one kończą się co najwyżej niewielkimi uszkodzeniami samochodów – tłumaczył Svensson.

Przystanek autobusowy, który uniemożliwia innym pojazdom wyprzedzanie stającego autobusu. Fot. brd24.pl

Przystanek autobusowy, który uniemożliwia innym pojazdom wyprzedzanie stającego autobusu. Fot. brd24.pl

Przyznał też, że 0d 2012 r. Szwedom nie udaje się już dokonać znacznego postępu w redukcji ciężkich wypadków. Sprawdzili, że do tej pory obniżali głównie liczbę ciężko rannych i umierających w samochodach, natomiast liczba ginących pieszych i rowerzystów nie zmniejszyła się tak samo przez te lata.
Widać to także w danych dotyczących hospitalizacji po wypadkach. Więcej trafia tam rowerzystów i pieszych niż kierowców i pasażerów samochodów. – Dlatego musimy zacząć lepiej działać na rzecz niechronionych uczestników ruchu drogowego, wymyślać nowe rzeczy – zaznaczał Kenneth Svensson.

Redukcja ofiar wypadków w Szwecji. Fot. brd24.pl

Redukcja ofiar wypadków w Szwecji. Fot. brd24.pl

Wszyscy szukają rozwiązań

Jak szukanie nowych rozwiązań poprawiających BRD wygląda w Szwecji? O tym opowiadała Tania Dukic Willstrand, kierownik wydziału zachowań uczestników ruchu w Instytucie Badań nad Pojazdami i Bezpieczeństwem Ruchu Drogowego SAFER przy Politechnice Chalmers w Goteborgu.

Ekspertka objaśniała, że stały zespół tworzy tam zaledwie osiem osób. Za to, by rozmawiać o bezpieczeństwie spotykają się wszyscy – naukowcy, ludzie reprezentujący firmy, zarządcy dróg, urzędnicy. – Siadamy i zastanawiamy się, co można zrobić, jeśli ktoś ma jaką nową propozycję, to ją omawiamy i sprawdzamy – relacjonowała.

W instytucie SAFER eksperci zajmują się nie tylko np. specyfiką biomechaniki zderzeń, rozwojem systemów samochodowych, ale i badają, jak właściwie mierzyć zachowania ludzi na drodze, jak np. mierzyć rozproszenie za kierownicą. – Także nowe wyzwania, takie jak samochody autonomiczne, potrzebują nowego podejścia – wskazywała ekspertka.

Seminarium o bezpieczeństwie drogowym zorganizowane przez Ambasadę Szwecji w Polsce. Fot. brd24.pl

Seminarium o bezpieczeństwie drogowym zorganizowane przez Ambasadę Szwecji w Polsce odbyło się w salonie Volvo przy ul. Marszałkowskiej w Warszawie. Fot. brd24.pl

Na seminarium wystąpił również przedstawiciel polskiej Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Konrad Romik zrelacjonował stan bezpieczeństwa drogowego w Polsce i pokazał, jaki inicjatywy edukacyjne podejmuje Krajowa Rada.

Eksperci i przedstawiciele administracji rozmawiali też w panelu dyskusyjnym o tym, jak przełożyć szwedzkie doświadczenia na polskie drogi.

Łukasz Zboralski