Connect with us

Społeczeństwo

Potrącił 10-latka na przejściu w Mysłowicach. Jechał na letnich oponach! Dlaczego to w Polsce wciąż dopuszczalne?

Opublikowano

-

33-letni kierowca potrącił dziecko przechodzące przez przejście dla pieszych. Jechał drogą pokrytą pośniegowym błotem na letnich oponach. Polska jest wyjątkiem wśród krajów o podobnej szerokości geograficznej i nie wymaga od kierowców sezonowego ogumienia. Czy znów trzeba czekać na tragedię, by minister Andrzej Adamczyk pozwolił na zmianę prawa, której od lat domagają się eksperci?

Kierowca, który potrącił dziecko na przejściu dla pieszych w Mysłowicach, jechał taką drogą na letnich oponach... Fot. Policja

Do groźnej sytuacji doprowadził wczoraj (20 stycznia) kierowca osobowej skody w Mysłowicach. Potrącił 10-letniego chłopca, który przechodził przez przejście dla pieszych. Na szczęście po badaniach okazało się, że dziecko nie doznało groźnych obrażeń.

Policja zatrzymała kierowcy prawo jazdy. I zwróciła uwagę na istotny problem – w samochodzie, którym 33-latek doprowadził do potrącenia, założone były letnie opony. Tymczasem na zdjęciach z miejsca zdarzenia widać, że na drodze panowały ewidentnie zimowe warunki, zalega na niej błoto pośniegowe. “Kierujący skodą wykazał się skrajną nieodpowiedzialnością, gdyż pomimo panujących trudnych warunków drogowych, nie założył on w swoim aucie opon zimowych”  – napisali policjanci.

Problem w tym, że w Polsce wciąż nie wprowadzono wymogu posiadania ogumienia odpowiedniego do sezonu. Jak to możliwe, skoro obowiązuje to we wszystkich innych krajach w Europie o podobnej szerokości geograficznej?

Dopasowane do sezonu opony znacznie zmniejszają ryzyko uczestniczenia w wypadku

Sprawę bezpieczniejszego poruszania się po drogach na odpowiednich oponach od lat podnoszą eksperci. Wskazuje też na to sama branża oponiarska – Polski Związek Producentów Opon wydał w Polsce nawet obszerny raport poświęcony temu, jak odpowiednie ogumienie wpływa na ryzyko uczestniczenia w wypadkach. Z przytoczonych tam dotychczasowych badań wykonanych w Europie i m.in. w USA wynika jednoznacznie, że w warunkach zimowych  jazda na odpowiednich oponach (zimowe lub całoroczne homologacją zimową) aż o 45,8 proc. zmniejsza ryzyko uczestniczenia w wypadku drogowym.

Wiedzą to dobrze w innych krajach. I np. Czesi wymagają od kierowców odpowiednich opon, gdy warunki na drogach są takie, jak widać na zdjęciach z potrącenia dziecka w Mysłowicach. Czeski kierowca sam ma zdecydować, czy to odpowiedni czas, by zmienić ogumienie. Nie ma wytyczonego kalendarzowego okresu, odpowiedzialność spoczywa na kierujących. Brak odpowiedniego ogumienia oznacza mandat od policji.

Dlaczego w Polsce to tak nie działa?

Minister Adamczyk robi uniki i udaje, że nie ma naukowych podstaw

W tej sprawie w Polsce już 3 lata temu interweniowała w Ministerstwie Infrastruktury posłanka Barbara Bartuś (PiS). W interpelacji wskazywała, że dziś w Polsce jedyny wymóg prawny dotyczący opon to głębokość bieżnika – 1,6 mm, a w wielu krajach UE ustawodawca zobowiązuje kierowców do jazdy na odpowiednim do sezonu ogumieniu (m.in. w Niemczech, Czechach, Słowacji, Austrii, Litwie, Finlandii, Norwegii, Estonii, Łotwie).

„Sezon jesienno-zimowy to okres, w którym wzrasta znacząco ryzyko kolizji oraz wypadków drogowych, gdyż na mokrych, pokrytych lodem, śniegiem i błotem nawierzchniach niewłaściwe opony wydłużają drogę hamowania i obniżają przyczepność do podłoża. Jedyną sankcją dla kierowców jeżdżących w zimie na oponach letnich jest to, iż mogą nie otrzymać ew. odszkodowania z ubezpieczenia. Powinniśmy jednak zadbać też o bezpieczeństwo współuczestników dróg” – zaapelowała Bartuś i zapytała resort czy planuje wprowadzenie takiego obowiązku w Polsce i czy w ogóle prowadzone są na ten temat jakiekolwiek analizy.

Posłance odpowiedział wówczas na interpelację wiceminister Andrzej Bittel. Stwierdził, że Ministerstwo Infrastruktury w ogóle nie zajmuje się takim tematem, bo  „obecnie brak jest jednoznacznych wyników badań dotyczących zachowania opon zimowych w różnych warunkach atmosferycznych”.

Dlaczego podwładny ministra Andrzeja Adamczyka uciekł się do pisania nieprawdy? Nie wiadomo. Być może obawia się uregulowania sprawy, by nie być posądzonym o sprzyjanie producentom opon. Wciąż bowiem wśród kierowców rozpowszechniony jest pogląd, że taki obowiązek działałby na korzyść firm oponiarskich.

– To chyba najdziwniejszy mit, jaki można sobie wyobrazić i szkoda, że tak popularny – komentował to w serwisie brd24.pl Piotr Sarnecki, dyrektor generalny Polskiego Związku Przemysłu Oponiarskiego – Jeśli spojrzymy tylko na zyski, ostatni słupek w Excelu, to producentom opon jest naprawdę wszystko jedno, czy w ciągu 5-6 lat sprzedadzą statystycznemu kierowcy dwa komplety opon letnich, czy jeden letnich i jeden zimowych albo dwa lub trzy komplety opon całorocznych – tłumaczył.

Jednak minister Adamczyk – tak jak wcześniej w sprawach pierwszeństwa pieszych czy urealnienia mandatów, zanim zabrał się za to szef rządu – systematycznie odrzuca postulat uregulowania prawnego obowiązku wymogu opon sezonowych. Tymczasem – jak wynika z sondaży – wciąż ok. 1/3 kierowców w Polsce zimą nie zmienia ogumienia na właściwe. Skala problemów, które to powoduje, jest jednak ukrywana. W statystykach polskiej policji wypadki z powodu niesprawności technicznej pojazdu – w tym opon – stanowią znikomy procent wszystkich, mniejszy nawet niż odsetek wykrywany w Niemczech, a przecież wiadomo, że Polacy jeżdżą relatywnie dużo starszymi pojazdami.

Czy trzeba będzie czekać na to, aż kierowca – taki jak ten z Mysłowic, jeżdżący na letnich oponach zimą – zabije dziecko na pasach? I dopiero wówczas medialna presja skłoni do reakcji szefa rządu i okaże się, że jednak można uczynić polskie prawo bardziej sensownym w tym zakresie?

luz