Społeczeństwo
Nie pozwalali udzielić pomocy konającej znajomej. Chcieli, żeby umarła i żeby na nią zrzucić winę wypadku na Trasie Łazienkowskiej?
Opublikowano
4 tygodnie temu-
przez
luzProkuratura ujawniła dziś szokujące kulisy wypadku w Warszawie, w którym kierowca volkswagena z wielką prędkością najechał na auto rodziny. Pasażerowie sprawcy wypadku odganiali ludzi, którzy chcieli pomóc rannej kobiecie. Czy liczyli na to, że umrze i że będą mogli kłamać, iż to ona kierowała?
To, co przekazała dziś prokuratura w sprawie wypadku w stolicy, trudno przyjmować ze spokojem. Przypomnijmy – chodzi o wypadek, do którego doszło w noc z soboty na niedzielę na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Pędzący jak szaleniec kierowca volkswagena arteona wjechał w auto rodziny. Zabił ojca, a matkę i dwoje małych dzieci ciężko ranił.
Świadek wypadku – taksówkarz z Uzbekistanu – nagrał to zdarzenie na rejestratorze samochodowym. Dzięki niemu wiadomo, jak doszło do tego zderzenia.
Mataczyli, odganiali niosących pomoc, a kierowca uciekł
W portalu brd24.pl ujawniliśmy, że po wypadku w aucie miały być butelki z alkoholem i mandat od policji. Do tych informacji prokuratura wciąż się nie odniosła.
Jako pierwsi opisaliśmy też skandaliczne zachowanie trzech mężczyzn z arteona. Po wypadku zostawili w aucie konającą młodą kobietę, która z nimi jechała. Dziś Prokuratura Okręgowa w Warszawie potwierdziła te informacje. I dodała straszniejsze: trzej pijani mężczyźni nie tylko nie pomogli ciężko rannej, ale wręcz odganiali od niej osoby, które chciały nieść pomoc. Tuż po wypadku mieli też najpierw wskazywać na kobietę jako kierującą pojazdem. Istnieje więc podejrzenie, że utrudniali niesienie jej pomocy w nadziei na to, że umrze i będzie można łatwiej przypisać jej winę.
Wiadomo już dziś, że za kierownicą arteona nie siedziała 22-latka (jest w ciężkim stanie w szpitalu, w śpiączce farmakologicznej). Kierował nim czwarty mężczyzna. Po wypadku wszyscy się naradzali – miało w tym brać zresztą udział więcej osób niż te podróżujące arteonem, bo obok jechał też jeszcze jeden samochód imprezowiczów, który się zatrzymał po wypadku – ustalili kłamliwą wersję, a rzeczywisty kierowca uciekł.
Prokuratura już zna jego personalia. Wiadomo, że mężczyzna to recydywista, wielokrotnie karany m.in. za posiadanie narkotyków i jazdę pod wpływem alkoholu. Śledczy potwierdzili też to, co wcześniej pisaliśmy nieoficjalnie w brd24.pl – podejrzany o kierowanie miał orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów.
Śledczy wystąpili o aresztowanie domniemanego kierowcy. Chce też za nim wydać list gończy – w tej sprawie czeka na decyzję sądu.
Już dziś prokurator postawił trzem mężczyznom z arteona zarzuty utrudniania postępowania i nieudzielenia pomocy ofierze wypadku. Nikt z nich nie przyznał się do winy. Śledczy złożyli wniosek o ich tymczasowe aresztowanie.
Łukasz Zboralski