Społeczeństwo
Biegły od wypadków kontra Anna Maria Żukowska. Zażądał skarcenia posłanki za polubienie wpisu w sieci
Opublikowano
7 miesięcy temu-
przez
luzBiegły zajmujący się rekonstruowaniem wypadków z użyciem prokuratury ściga aktywistów stowarzyszenie Miasto Jest Nasze za wpis w portalu X w niewybredny sposób komentujący jego opinię w sprawie głośnego wypadku na ulicy Sokratesa w Warszawie. Jak ustalił brd24.pl napisał też zawiadomienie do marszałka Sejmu. Domaga się w nim wysłania posłanki Anny Marii Żukowskiej na szkolenie dotyczące mowy nienawiści za to, że polubiła wpis organizacji Miasto Jest Nasze. – To bardzo nieudolna próba zastraszenia posła – odpowiada polityczka
To kolejny wątek sprawy, która swój początek wzięła z dyskusji o sprawie wypadku, do którego kierowca BMW doprowadził na ul. Sokratesa w 2019 r. Krystian O. w 2019 r. rozpędził tam swoje modyfikowane BMW (biegły uznał potem, że w ogóle nie powinno zostać dopuszczone do ruchu) do ok. 136 km/h. Przez przejście przechodzili tam wówczas rodzice z małym dzieckiem w wózku. Inny kierowca zatrzymał się, by ustąpić im pierwszeństwa. Rozpędzony na drugim pasie Krystian O. zmiótł ojca rodziny z jezdni. Pieszy zginął na miejscu.
Opinia o „ryczącym samochodzie”
Gdy w listopadzie 2022 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie rozpatrywał apelację w sprawie Krystiana O. skazanego wcześniejszym wyrokiem na blisko osiem lat więzienia za spowodowanie śmiertelnego wypadku w Warszawie, obrońcy kierowcy próbowali wskazywać, że zabity pieszy sam przyczynił się do własnej śmierci. Posługiwali się prywatną opinią biegłego ds. rekonstrukcji wypadków – Piotra Krzemienia z Koszalina.
W brd24.pl ujawniliśmy wówczas treść tej opinii. Biegły Krzemień pisał w konkluzji, że ofiara powinna usłyszeć ryk silnika rozpędzonego BMW, więc jeśli nie zaniechała wejścia na dalszy pas przejścia, to przyczyniła się do powstania wypadku: „(…) w chwili zbliżania się do lewego pasa ruchu niewątpliwie pokrzywdzony miał możliwość zawczasu rozpoznania dużej prędkości samochodu, a jeśli nie miał wady słuchu, to należy przyjąć, za zeznaniami świadków, że dodatkowo mógł usłyszeć zbliżający się ryk silnika i układu wydechowego. Wobec wymogu zastosowania szczególnej ostrożności podczas przekraczania przejścia dla pieszych, oraz zasady dostosowania zaufania (w tej sytuacji jego ograniczenia), trzeba uznać, iż powinności tej pokrzywdzony nie spełnił. Zaniechanie wejścia na lewy pas ruchu było możliwe do zrealizowania bez nagłych ruchów i zapobiegłyby wypadkowi. Tym samym należy stwierdzić, że pokrzywdzony przyczynił się do powstania wypadku”.
W tej samej opinii biegły Krzemień dawał wyraz swoim poglądom dotyczącym relacji między pieszymi a kierowcami. Utrzymywał m.in., że piesi powinni uważać bardziej od kierowców, bo im łatwiej się zatrzymać na drodze. W dokumencie, który napisał miesiąc po tym, jak w Polsce zmieniły się przepisy dotyczące pierwszeństwa pieszych, biegły przekonywał, że zmiana była „iluzoryczna” i naprawdę nic się nie zmieniło. „Pieszy nabywa pierwszeństwa >>wchodząc<< na przejście, czyli dokładnie tak jak dotychczas uwzględniano w opiniach rekonstrukcyjnych.” – utrzymuje w opinii – „Bardzo >>niebezpieczne<< dla pieszych są wiec obecne interpretacje osób niemających doświadczenia w badaniu wypadków drogowych, polegające na forsowaniu poglądu, że pieszy zbliżający się do przejścia, mający zamiar przejść lub oczekujący/stojący, uzyskuje pierwszeństwo przed pojazdem”.
Wpis na portalu X. MJN: to próba zastraszania
W czasie, gdy obrońcy Krystiana O. próbowali posłużyć się w sądzie opinią biegłego Krzemienia, skrytykowało to publicznie na portalu X (dawniej Twitter) stowarzyszenie Miasto Jest Nasze. Jego członkowie za darmo zaangażowali się w proces wspierając rodzinę zabitego ojca. Miasto Jest Nasze zarzuciło m.in. biegłemu, że jest członkiem hejterskiej grupy i że broni patologii drogowej. Przedstawiło zdjęcia fragmentów dyskusji na Facebooku, w której Piotr Krzemień brał udział i podczas której prezentował poglądy dotyczące ruchu drogowego i pieszych. Wpis do dziś nie został skasowany z konta MJN.
– Ta sprawa była bulwersująca – tłumaczy Marcin Chlewicki, ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. – Oczywiście rozumieliśmy, że każdy ma prawo do obrony i może przedstawiać dowolną opinię w swojej sprawie. Tweet odnosił się jednak do autora tej opinii i jego działalności publicznej. Do faktu, że pan Krzemień występował publicznie, jako autorytet w sprawach bezpieczeństwa ruchu drogowego i sprzeciwiał się zmianom prawa dotyczącego pierwszeństwa pieszych w Polsce. Tweet zawierał opinię Stowarzyszenia, ale też odnosił się do faktu aktywnego członkostwa Piotra Krzemienia w fejsbukowej grupie pełnej hejtu i nienawiści wobec m. in. naszego stowarzyszenia. Piotr Krzemień wypowiadał się w sprawie wypadku na Sokratesa i występował w obronie sprawcy. Mieliśmy prawo to ocenić – przekonuje.
Biegły uznał się pomówiony i znieważony przez Miasto Jest Nasze. Jednak prokuratura, do której trafiło zawiadomienie (dotyczące z przestępstw ściganych z oskarżenia prywatnego ) zająć się tym nie chciała W kwietniu ubiegłego roku dochodzenie umorzyła nie znajdując “znamion czynu zabronionego”.
Na tę decyzję prokuratury zostało złożone zażalenie. Sąd Rejonowy w Koszalinie usunął postanowienie o umorzeniu. W uzasadnieniu wskazał: iż obiektywna ocena wskazuje, że mamy do czynienia ze zwrotami zniesławiającymi (nie sposób przyjąć, że zwrot „członek hejterskiej grupy broniącej patologii drogowej” to dozwolona krytyka działalności naukowej i zawodowej); w oparciu o oceny społeczne przyjąć należy, że nastąpiło poniżenie; ustalone zwroty, w świetle decydujących kryteriów obiektywnych, noszą znamiona zniesławiające (przekraczając generalnie akceptowalne normy obyczajowe), a tym samym nie mieszczą się w ramach prawnie dopuszczalnych form wyrażenia swych opinii, nawet w sposób kategoryczny i dosadny.
Zdaniem sądu wpis na profilu X Miasto Jest Nasze „przesądza o co najmniej zniesławiającym charakterze tych wpisów” z uwagi m.in. na profesję i zawód wykonywany przez domniemanego pokrzywdzonego oraz „konieczność zaufania zawodowego do pokrzywdzonego, warunkującą jego status jako biegłego sądowego”.
Przedstawiciele Miasto Jest Nasze mówią, że poczuli się zastraszani.– Dla nas wygląda więc to, jak klasyczny SLAAP i próba ścigania nas za wyrażanie opinii (SLAAP to akronim z języka angielskiego oznacza „strategiczne pozwy przeciwko udziałowi społecznemu” traktowane jako formą nadużycia prawa i systemu sprawiedliwości wykorzystywaną w celu uciszenia dziennikarzy, aktywistów i innych organizacji strażniczych poprzez nękanie, zastraszanie czy doprowadzanie ich do bankructwa – red.) – mówi Chlewicki. MNJ nie usunęło też spornego wpisu z sieci. – Nie będziemy się bali komentować takich rzeczy. Nie damy się zastraszyć – zapowiada Marcin Chlewicki.
Biegły pisze do marszałka
Okazuje się, że biegłemu Piotrowi Krzemieniowi nie spodobało się nie tylko zachowanie aktywistów z Miasto Jest Nasze. Na celownik wziął też posłankę Lewicy Annę Marię Żukowską. Jak ustalił brd24.pl pod koniec lutego biegły wysłał do marszałka Sejmu pismo zatytułowane “Zawiadomienie o karygodnym postępowaniu Anny Marii Żukowskiej”.
Przedstawia się w nim jako “naukowiec, wieloletni pracownik Zakładu Badania Wypadków Drogowych Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Shena w Krakowie (kontynuujący współprace z IES w zakresie działalności publikacyjnej), obecnie pracownik Politechniki Koszalińskiej, współprowadzący naukowy projekt Strefabrd.pl, autor przeszło 50 publikacji naukowych wraz z książkami”.
Krzemień zawiadamia marszałka, że prokuratura prowadzi postępowanie mające na celu wykrycie autora wpisu “szkalujacego” go w Internecie. “Pokrzywdzony w dniu 22.02.2024 dowiedział się, że wśród osób popierających wpis jest Anna Maria Żukowska, która jak widać sympatyzuje z MJN i popiera jego mowę nienawiści” – zarzuca w piśmie.
Biegły twierdzi też, że po “zintensyfikowaniu działań wobec MJN przez prokuraturę” spotkał się z kolejnymi zniesławieniami i znieważeniami “przez hejterów”. Zarzuca też w piśmie, że został znieważony przez Łukasza Zboralskiego z brd24.pl, “który od 3 lat nęka i zniesławia Piotra Krzemienia, wyrywając z kontekstu i różnych źródeł treści pokrzywdzonego, a także jego współpracowników naukowych” i zaznacza, że “zostało to także zgłoszone odpowiednim służbom i jest procedowane”. Biegły posuwa się też do oskarżeń, że brd24.pl rzekomo bezprawnie ujawnił jego dane osobowe “w imię własnej krucjaty wymierzonej w biegłych i ekspertów”.
Tu zaznaczmy – rzeczywiście, jako portal poświęcony bezpieczeństwu wielokrotnie piszemy o biegłych sądowych m.in. wskazując na błędy w ich opiniach, dzięki czemu kilka razy prokuratura już zmieniała decyzję i uznawała opinie za nierzetelne. Natomiast Piotra Krzemienia zachęcaliśmy do odpowiedzi, nigdy jednak wypowiadać się nie chciał. Odmówił także komentarza w sprawie zawiadomienia o wpisie MJN do prokuratury. Nigdy nie nadesłał żadnego sprostowania do tekstów, ani nawet żadnej polemiki.
Dalej w piśmie do marszałka Piotr Krzemień sugeruje, że biegli sądowi ds. rekonstrukcji wypadków są zastraszani i że takie działania powinny być piętnowane. “Popieranie przestępczych działań przez posła jest skandaliczne z uwagi na siłę rażenia, co związane jest z zaufaniem społecznym, jakim poseł jest obdarzony. Anna Maria Żukowska była, a może i dalej jest członkiem Krajowej Rady Sądownictwa i zasiadała w jej Komisji Etyki, co poraża dodatkowo” – pisze biegły do marszałka.
Biegły najwyraźniej uznaje też, że marszałek Sejmu jest… pracodawcą posłów. Bo proponuje: “Mimo, że Anna Maria Żukowska jest prawnikiem, to zasadne byłoby skierowanie jej przez Pracodawcę na szkolenie dotyczące mowy nienawiści”. I kończy tak: “W związku z powyższym pokrzywdzony Piotr Krzemień wnosi o wyciągnięcie konsekwencji służbowych, wobec Anny Marii Żukowskiej, prawem przewidzianych”
– To próba zastraszania posła, bardzo nieudolna – mówi brd24.pl pytana o pismo w jej sprawie Anna Maria Żukowska.
Łukasz Zboralski