Connect with us
Statystyki 2025
  • Zabici w wypadkach - 762
  • Ranni w wypadkach - 13488
  • Kierowcy po alkoholu - 55417
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 54.45
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.58
  • Średnia liczba rannych dziennie: 63.32
  • Zabici w wypadkach - 762
  • Ranni w wypadkach - 13488
  • Kierowcy po alkoholu - 55417
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 54.45
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.58
  • Średnia liczba rannych dziennie: 63.32

Społeczeństwo

Warszawska pułapka CANARD. Brak jednego sygnalizatora i 15 tys. mandatów

Opublikowano

-

W ubiegłym roku w Warszawie zainstalowano system łapiący przejazdy na czerwonym świetle na Rondzie Wojnara. Złapał już 15 tys. kierowców. Na środku nie powtórzono jednego sygnalizatora i przez to kierowcy skręcający w lewo nawet nie widzą, że jadą na czerwonym. Czy tysiące mandatów będą musiały zostać anulowane?

Skręcający w lewo na Rondzie Wojnara w Warszawie napotykają powtórzony sygnalizator. Jednak jest tylko jeden, za trzema pasami ruchu z prawej strony. Gdy jadą koło ciężarówki na sąsiednich pasach, nie widzą, że sygnalizator nadaje kolor czerwony. W ten sposób są łapani na „wykroczeniu” przez system RedLight. Źródło: Google Maps

Co do zasady systemy rejestrujące wjazdy na czerwonym świetle są potrzebne – eliminują tych, którzy stwarzają niebezpieczne sytuacje. Systemy RedLight montowane przez Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym GITD rejestrują takie przejazdy dopiero, gdy już od 2 sekund na sygnalizatorze pali się czerwone światło. Wydają się więc sprawiedliwe, bo w teorii nie mogą ukarać nikogo, kto nie miał szans zobaczyć czerwonego światła.

Niestety, nie zawsze tak jest. W Warszawie zbudowano wyjątkowo niesprawiedliwy system karania kierowców. Bo 26 kamer zawisło na rondzie, które zostało tak zaprojektowane, że dla skręcających w lewo nie powtórzono sygnalizatora na środku wyspy i wielu z nich może nie zobaczyć, że jadą już na czerwonym.

Problem skręcających w lewo

Kierowcy, którzy wjeżdżają na to rondo Aleją Krakowską w stronę Raszyna, widzą trzy sygnalizatory dla wielu pasów ruchu. Jeden umieszczony jest z prawej strony, drugi w osi jezdni nad nią, a trzeci z lewej strony. Jadący pasem do skrętu w lewo całkiem wyraźnie mają więc po swojej lewej stronie sygnalizator wyświetlający im zielone światło – zezwalające na wjazd za sygnalizator.

Po wjechaniu na skrzyżowanie z ruchem wokół wyspy centralnej, trafiają naglę w pułapkę powtórzonych sygnalizatorów. Bowiem już pod wiaduktem powtórzony jest tylko sygnalizator po prawej stronie wielu pasów. Kolejny widoczny jest w oddali, nad przejściem dla pieszych – już właściwie za tarczą skrzyżowania.

Wystarczy, że na trzech pasach do jazdy na wprost, staną inne samochody np. bus, ciężarówka – i wówczas skręcający w lewo, który wjechał jeszcze na zielonym świetle, nie widzi już na środku skrzyżowania sygnalizatora, który zasłaniają mu inne auta. Nie widzi, że na nim zapala się czerwone światło.

Nikt się nie chce przyznać do sygnalizacji

W ten sposób mandaty za przejazd na czerwonym świetle dostało od CANARD wiele osób (to 15 punktów karnych i 500 zł). Część z nich spotkałem na kursach reedukacyjnych w WORD w Warszawie, gdzie przyszli, by skasować sobie 6 punktów karnych. Każdy z nich uważał, że został złapany w pułapkę i niesprawiedliwie ukarany.

Tak samo poczuł się również czytelnik brd24.pl. Pan Przemysław, którego CANARD postanowiło ukarać mandatem za przejechanie na czerwonym świetle w kwietniu tego roku.

Pan Przemysław najpierw próbował od urzędników dowiedzieć się, kto właściwie odpowiada za tak źle zorganizowaną sygnalizację świetlną w tym miejscu. Nie dowiedział się.

W odpowiedzi na jego wniosek 17 czerwca Karolina Gałecka, zastępca dyrektora Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie odpisała, że „w związku z planowaną przebudową skrzyżowania, od 15 kwietnia br. sygnalizacja świetlna we wskazanej lokalizacji znajduje się w utrzymaniu inwestora zewnętrznego”.

Po ponownym wniosku pana Przemysława, Gałecka 30 czerwca doprecyzowała, że „za sygnalizację świetlną na Rondzie Wojnara odpowiadają Tramwaje Warszawskie Sp. z o. o.”. A ponieważ obywatel dopytywał jeszcze, kto i na jakiej podstawie zmieniał sygnalizację świetlną na tym skrzyżowaniu od 2004 r. oraz poprosił o plany, Gałecka odpisała, że zmiany w organizacji ruchu są zatwierdzane przez Biuro Zarządzania Ruchem Drogowym Urzędu m.st. Warszawy i to tamtych urzędników trzeba o to pytać.

Gdy kierowca zapytał, to w lipcu Marcin Olszewski, p.o. zastępcy dyrektora w Biurze Zarządzania Ruchem Drogowym odpisał, że „za konserwację skrzyżowania odpowiada Zarząd Dróg Miejskich, w związku z tym w przedmiotowej sprawie należy zwrócić się do tej jednostki”.

Wygląda na to, że w Warszawie nikt nie chce się przyznać do zaprojektowania sygnalizacji, która wprowadza kierowców w błąd.

Kierowca poszedł do sądu

Pan Przemysław uznał, że mandat na niego nałożono niesłusznie. I złożył wniosek do Sądu Rejonowego w Warszawie o uchylenie mandatu od CANARD.

„Przed wjazdem na rondo na pasie do wyłącznego skrętu w lewo na sygnalizacji umiejscowionej po lewej stronie, miałem zapalone zielone światło. Po upewnieniu się, że jest taka możliwość – wjechałem na rondo” – opisał swój manewr we wniosku. – „W momencie wykonywania manewru skrętu w lewo nie było odpowiedniego oznakowania świetlnego, które jednoznacznie zakazywałoby skrętu w lewo.
Oczywiście znajdują się w tym miejscu dwa sygnalizatory umiejscowione jeden po prawej stronie, a drugi za rondem nad trzema pasami do jazdy wprost (…) Dla skręcających w lewo (z pasa z którego fizycznie nie można pojechać prosto) nie ma żadnej sygnalizacji. Można oczywiście powiedzieć, że światło po prawej stronie dotyczy wszystkich pasów – tylko wystarczy, że na pasach obok stanie gabarytowo większe auto i nie ma fizycznej możliwości dostrzeżenia sygnalizatora znajdującego się kilka pasów dalej. Owszem są światła z przodu ale są umiejscowione za Rondem na środku trzech pasów prowadzących prosto – a nie w lewo. Może to mylić i to myli” – zauważył.

Kierowca podniósł też fakt, że komórka GITD w załączniku do mandatu wskazała nieprawdę – że przejechał przez światło czerwone znajdujące się już za rondem, nad przejściem dla pieszych. Tamtędy kierowca nie jechał, bo skręcał w lewo, więc za ten sygnalizator w ogóle nie wjeżdżał.

„Sygnalizacja świetlna powinna służyć zapewnieniu bezpieczeństwa, powinna przekazywać kierowcy jasne instrukcje – dlatego powinna być umiejscowiona w transparenty i przejrzysty, nie budzący wątpliwości sposób – tutaj tego nie ma” – dodał pan Przemysław we wniosku sądowym.

Złe prawo dopuszcza buble w sygnalizacji

Sytuacja na Rondzie Wojnara jest wynikiem oczywiście złych decyzji zarządzającego ruchem, który – co udowadniają mandaty CANARD – przez brak powtórzenia sygnalizatora z lewej strony na środku skrzyżowania generuje niebezpieczne sytuacje.

Grzech pierworodny tej sytuacji leży jednak gdzieś indziej – a dokładnie w złych polskich przepisach, które są na tyle nieprecyzyjne, że dopuszczają tego rodzaju rozmieszczenie sygnalizatorów.

To, jak ustawiać sygnalizatory opisują „Szczegółowe warunki techniczne dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunki ich umieszczania na drogach” wydane przez ministra infrastruktury”

Warunki te mówią o tym, że „na skrzyżowaniach z ruchem wokół wyspy umieszcza się sygnalizatory wewnątrz skrzyżowania, co umożliwia efektywne sterowanie ruchem oraz zapewnia jego bezpieczeństwo. W takim przypadku lokalizuje się je zgodnie z zasadami obowiązującymi dla wlotów dwu- lub wielopasowych jezdni jednokierunkowych”.

Jednak decyzja o tym, czy ustawić sygnalizator nad każdym z pasów na skrzyżowaniu należy ostatecznie do zarządcy drogi. A skoro tak, to może ich nie być nad każdym z pasów. Co wybierze zarządca drogi, który może zrobić coś gorzej ale taniej?

Dalej w tych samych warunkach wyszczególniono sytuację taką, jak na Rondzie Wojnara, czyli na skrzyżowaniu, przez które przebiega też torowisko tramwajowe:

„Jeżeli na skrzyżowaniu z ruchem wokół wyspy znajduje się torowisko tramwajowe przebiegające w osi co najmniej jednej z ulic tworzących skrzyżowanie, to w przypadku wydzielenia wewnątrz skrzyżowania pasa (pasów) ruchu tylko dla skręcających w lewo, zaleca się zastosowanie dla tego pasa (pasów) sygnalizatora kierunkowego”.

I znów – przepisy zalecają w takim wypadku zastosowanie sygnalizatora kierunkowego dla skręcających w lewo, ale tego nie nakazują.

Poprawienie przez ministra infrastruktury tych zapisów – zobowiązanie, a nie zalecenie dla zarządzającego ruchem – spowodowałoby konieczność zastosowania sygnalizatorów dla skręcających w lewo i tego rodzaju skrzyżowania z pułapek dla kierowców zmieniłyby się w skrzyżowania bezpieczne.

Eksperci robili wizje – nie widzieli problemu?

Pozostaje jeszcze do rozważenia fakt, że ten, kto wytypował Rondo Wojnara w Warszawie do objęcia systemem RedLight, powinien zauważyć problem brakującego sygnalizatora. Wszak systemy automatycznego nadzoru instaluje się po to, by poprawić bezpieczeństwo – jak można więc nie poruszyć tak ewidentnego problemu z bezpieczeństwem w tym miejscu?

Zespół komunikacji GITD odpisał brd24.pl, że lokalizacja RedLihgt na tym skrzyżowaniu (zainstalowany 20 grudnia 2024 r.) „została zatwierdzona przez ówczesne kierownictwo GITD”.

Wskazał też, że miejsce wytypowano na podstawie „analizy bezpieczeństwa ruchu drogowego przeprowadzonej przez Instytut Transportu Drogowego. Analiza obejmowała ocenę częstotliwości występowania zdarzeń drogowych (wypadków i kolizji) oraz ich przyczyn i skutków. Wskazano w niej miejsca, w których z uwagi na realne zagrożenie bezpieczeństwa uczestników ruchu drogowego spowodowane niestosowaniem się do czerwonego światła, niezbędne jest w pierwszej kolejności zainstalowanie urządzeń automatycznie rejestrujących wykroczenia kierujących”.

Ta analiza podsumowana została w raporcie wykonanym 30 października 2019 r. przez konsorcjum Instytutu Transportu Samochodowego i firmy Heller Consult sp. z o.o. Raport powstał pod kierunkiem prof. dr. hab. inż. Andrzeja Świderskiego. Ze strony ITS pracowali nad nim: Maria Dąbrowska-Loranc, Anna Zielińska, Przemysław Skoczyński. Z kolei z Heller Consult nad raportem pracowali: Emil Łopata, Joanna Kaleta, Paweł Tutka i Jan Zieliński. W pracach brał też udział zespół audytorów BRD w składzie: Rafał Bielicki, Piotr Karaś.

Rondo Wojnara pod względem niebezpiecznych zdarzeń zostało przez autorów analizy sklasyfikowane jako 31 (na 140 wybranych) najniebezpieczniejsze miejsce na polskich drogach, które może być objęte automatycznym nadzorem.

Jak podkreślono w raporcie, po wyborze miejsc, autorzy analizy w dwusobowych zespołach dokonywali wizji lokalnych. „Na skrzyżowaniach, na których maja być zastosowane urządzenia do wykrywania przejazdu na czerwonym świetle wykonywano zdjęcia całego skrzyżowania i ewentualnie widoku z poszczególnych wlotów” – czytamy w raporcie ITS i Heller Consult. A to nie wszystko, bo zbierano także „materiał video z powietrza dotyczący skrzyżowań do rejestracji przejazdu na czerwonym świetle oraz przejazdów kolejowych”.

Przy wizjach lokalnych pod uwagę brano m.in. widoczność. „Chodziło o to żeby na miejscu stwierdzić czy nie ma sytuacji, która utrudnia kierowcy obserwację sytuacji na drodze i potencjalnie może sprzyjać większemu zagrożeniu (np. ograniczenie widoczności na skrzyżowaniu, ostry łuk, wzniesienie itp.)” – piszą autorzy analizy dla GITD.

Jak prowadzący tak szczegółową analizę mogli przegapić problem na skrzyżowaniu, na którym skręcający w lewo mogą nie widzieć powtórzonego sygnalizatora?

Pozostaje jeszcze ważniejsze pytanie – jeśli sąd przychyli się do wniosku kierowcy o uchylenie mandatu – to ile tysięcy mandatów z tego skrzyżowania CANARD powinien w sumie anulować?

Łukasz Zboralski