Społeczeństwo
Raport po śmiertelnym wypadku z kursantką na przejeździe kolejowym. Maszynista też nie zareagował właściwie
Opublikowano
5 lat temu-
przez
luzDwa lata temu podczas egzaminu na prawo jazdy auto stanęło na przejeździe. Egzaminator uciekł, kursantka zginęła. Pociąg też prowadził kandydat na maszynistę. I nie zahamował właściwie, a jego opiekun nie zareagował – wynika z raportu Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych
Opublikowany raport komisji dotyczy zdarzenia z 23 sierpnia 2018 r. Tego dnia egzaminator Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Nowym Targu prowadził z 18-letnią Angeliką egzamin na prawo jazdy. Dziewczyna wjechała na tory przejazdu kolejowego w Szaflarach i tam samochód – z niewyjaśnionych przyczyn – zgasł. 62-letni egzaminator uciekł z auta tuż przed uderzeniem w nie pociągu. Dziewczyna nie wyszła. Pociąg uderzył w samochód i przesunął go o ponad 100 m. Ciężko ranna 18-latka zmarła w szpitalu.
Prokuratura oskarżyła egzaminatora o nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym.
Przejechali bez zatrzymania się przed znakiem STOP
Według Komisji były cztery bezpośrednie przyczyny tego wypadku. Po pierwsze – kursantka nie zatrzymała samochodu przed przejazdem drogowo-kolejowym mimo znaku B-20 “STOP” oraz podawanych przez maszynistę sygnałów “Baczność”. Egzaminator na jej błąd nie zareagował i sam nie podjął czynności, by pojazd zatrzymać.
Po drugie, zdaniem Komisji egzaminator nie podjął “próby wypięcia z pasów bezpieczeństwa osoby egzaminowanej i wydania zdecydowanej komendy o ewakuacji w sytuacji nieuchronnej kolizji z nadjeżdżającym pociągiem stanowiącym bezpośrednie zagrożenie życia”.
“Ch… głupi stanął na torach”
Komisja dostrzegła też jednak, że dwie przyczyny wypadku leżały po stronie kolejarzy. Kandydat na maszynistę, który prowadził ten skład nie zareagował prawidłowo i zamiast użyć “hamulca bezpieczeństwa maszynisty” użył “zadajnika jazdy i hamowania”, a to wydłużyło drogę hamowania pociągu.
W dodatku nie zareagował też opiekun kandydata na maszynistę. On też nie nacisnął przycisku “hamulca bezpieczeństwa maszynisty”.
Wiadomo, że pociąg poruszał się z dopuszczalną prędkością 90 km/h. I że maszynista dostrzegł auto na przejeździe z odległości 200 m. Analiza zapisów dźwięków zarejestrowanych w kabinie maszynisty ujawniła, że to wówczas nadany został krótki sygnał syreną “Baczność”. Po tym słychać w kabinie głos: “„ch… głupi stanął na torach” i zostaje nadany długi sygnał “Baczność”. W czasie trwania tego sygnału słyszalny jest potem dźwięk uderzania pociągu w samochód. Na końcu słychać dialog między maszynistami: „czemu ta dziewczyna nie wysiadła; spanikowała chyba”.
Eksperci Komisji podsumowują: “Z powyższego odsłuchania wynika, że: postępowanie drużyny trakcyjnej w momencie zauważenia przeszkody na torze było niezgodne z obowiązującymi instrukcjami w zakresie pracy drużyny trakcyjnej i prowadzenia ruchu kolejowego”.
Nieprawidłowe oznakowanie tak skupiało kierowcę, że osłabiało jego czujność
Komisja wskazała jeszcze przyczyny systemowe, które przyczyniły się do tej tragedii. Wskazała, że rozporządzenie ministra infrastruktury i rozwoju dotyczące trójkątów widoczności z odległości 10 i 20 m “jako obowiązujące warunkowo nie zapewnia akceptowalnego poziomu bezpieczeństwa na przejazdach kolejowo-drogowych, nakazując zachowanie widoczności czoła pociągu wyłącznie z odległości 5 metrów”.
Eksperci uznali, że wpływ na zaistnienie wypadku miały także inne czynniki. Przede wszystkim złe oznakowanie drogi przed przejazdem, które zmusza kierowcę do takiego skupienia na nim, że osłabia czujność przed przejazdem drogowo-kolejowym.
(…) należy wskazać niekorzystne warunki lokalne polegające na jednostronnym zwężeniu pasa jezdni na długości ok. 20 metrów na dojeździe do przejazdu (wymuszające zjazd z prawego pasa jazdy na lewy), na jego długości i bezpośrednio za przejazdem kolejowo-drogowym. Dodatkowym czynnikiem było nieprawidłowe oznakowanie w ciągu ulicy Kolorowej (nieprawidłowy znak A12a – zwężenie jezdni dwustronne, zamiast znaku A12b – zwężenie jezdni prawostronne, brak oznakowania zwężonego odcinka drogi znakami B-31 i D-5). Wyżej opisana sytuacja wymuszała skupienie uwagi przez kierującego pojazdem egzaminacyjnym na konfigurację jezdni, co w konsekwencji doprowadziło do osłabienia czujności i braku obserwacji przed przejazdem kolejowo- drogowym czy nie nadjeżdża pociąg” – pisze PKBWK.
“Może tym razem się uda” – czyli duży stres przy czwartej próbie zdania egzaminu
Badający wypadek podkreślają, że dziewczyna zdająca egzamin była w dużym stresie. Próbowała zdać egzamin na prawo jazdy już czwarty raz. Stres był zauważalny już podczas wykonywania zadań na placu manewrowym.
“Z nagrań rejestratora znajdującego się w pojeździe są wyraźnie słyszalne głębokie oddechy zdającego egzamin, a każde zaliczenie kolejnego manewru kończy się westchnieniem ulgi: „aaaa….”. Przed rozpoczęciem jazdy egzaminacyjnej na drodze publicznej egzaminator poucza egzaminowanego o zasadach przeprowadzenia egzaminu, w trakcie czego egzaminowany stwierdza, że „ostatnio jak zadał pytanie to oblał” po czym dodaje z głębokim oddechem „może się tym razem uda”” – czytamy w raporcie.
Z rejestratora samochodu wynika, że i późniejszą jazdę Angelika odbywała przy dużym stresie. “W trakcie jazdy około godziny 10:56 zarejestrowana została następująca rozmowa: egzaminowany mówi do egzaminatora: „ale jestem zestresowana”, na co egzaminator odpowiada: „proszę..?”, na co pada odpowiedź: „bardzo mi serce bije”, na co egzaminator odpowiedział: „to znaczy, że Pani żyje”. Odsłuchanie pełnej sekwencji nagrań rejestratora z przeprowadzonego egzaminu daje podstawę do stwierdzenia, że osoba egzaminowana pozostawała w dużym stresie” – odnotowano w raporcie PKBWK.
luz