Społeczeństwo
Graham – intrygująca kampania australijskiej komisji TAC
Australijczycy, których pomysły już kiedyś skopiowano w Polsce, mają nową, fantastyczną kampanię edukacyjną. Pokazali, jak musiałby wyglądać człowiek, by miał szansę przeżyć wypadek. Graham – bo tak się nazywa – powstał we współpracy z naukowcami i rzeźbiarką
Opublikowano
9 lat temu-
przez
luzAustralijczycy, których pomysły już kiedyś skopiowano w Polsce, mają nową, fantastyczną kampanię edukacyjną. Pokazali, jak musiałby wyglądać człowiek, by miał szansę przeżyć wypadek. Graham – bo tak się nazywa – powstał we współpracy z naukowcami i rzeźbiarką
Pamiętacie Państwo głośne filmy w kampanii “10 mniej ratuje życie”? W których w zwolnionym tempie pokazywano wypadki z pieszymi, a ekspert tłumaczył, dlaczego należy jechać 50 km/h w obszarze zabudowanym? W portalu brd24.pl pokazaliśmy, że kampania za blisko milion złotych, którą kupili wówczas urzędnicy w Polsce, była prawie wierną kopią kampanii australijskiej komisji badającej wypadki drogowe – TAC (czytaj o tej sprawie).
Graham – jedyna osoba, która może przetrwać wypadek
Teraz o Australijczykach znów jest głośno na świecie. Bo po raz kolejny znaleźli sposób, by kampania o bezpieczeństwie na drogach nie była nudna i sztampowa. Tym razem postanowili zszokować i pokazać, jak bardzo kruche jest ludzkie ciało. Zrobili to jednak w przewrotny sposób.
Przedstawiciele TAC zastanowili się, jak wyglądałby człowiek, który miałby szansę przetrwać wypadek na drodze. Swoją wiedzę na temat urazów w wypadkach konsultowali z chirurgiem urazowym ze szpitala w Melbourne – Christianem Kenfieldem. Na podstawie ich wskazówek, rzeźbiarka Patricia Piccinini zbudowała model człowieka. To właśnie Graham. Powstał z silikonu, włókna szklanego, żywicy i ludzkich włosów. – Wskazówki naukowe zastosowałam w kreatywny sposób, na poziomie emocjonalnym – tłumaczyła artystka.
I rzeczywiście obok Grahama – którego z bliska oglądać można w centralnej bibliotece stanu Victoria – trudno przejść obojętnie. Głównie z powodu jego niecodziennego wyglądu. Graham ma bowiem olbrzymią głowę i pozbawiony jest szyi. W ten sposób uniknąłby jednego z częstych urazów w wypadkach samochodowych z dużą prędkością.
– Zwykle dochodzi wówczas do złamania kręgosłupa szyjnego lub przemieszczenia kręgów – tłumaczył zaangażowany w projekt chirurg Kenfield. – Dzieje się tak, bo głowa jest dość ciężka i w jej trzymaniu pomagają nam mięśnie szyi, ale przy wypadku szyja wygina się mocno do przodu, by za chwilę odrzucana jest mocno w tył.
Oprócz braku szyi Graham ma też inną czaszkę. Jej kości, posiadające naturalne “strefy zgniotu” pozwalałyby lepiej chronić mózg. Klatka piersiowa została wyposażona “poduszki powietrzne” stworzone ze skóry i kości. Sama skóra Grahama jest grubsza, żeby tak łatwo nie dało się jej przeciąć.
Pod skórą twarzy “jedynej osoby, która przeżyłaby wypadek samochodowy” umieszczono sporo tkanki tłuszczowej. Miałoby to pozwolić na lepsze przejęcie energii zderzenia w tym miejscu ciała.
Ludzkie kolano może zginać się tylko w jednym kierunku. Graham może wyginać je także w drugą stronę, dzięki czemu miałby większe szanse na uniknięcie urazu. Inne są także nogi i stopy australijskiego fantoma. Zostały zaprojektowane tak, by jako pieszy Graham mógł szybciej odskoczyć i uniknąć niebezpiecznej sytuacji.
Nie tylko rzeźba – także strona dla szkół
Australijczycy są dobrym przykładem, żeby pokazać, jak miernie w Polsce organizowane są tego typu przedsięwzięcia.
Bo i w kraju – choć niewielu pewnie o tym pamięta – mieliśmy niedawno kampanię z rzeźbą. Za kadencji poprzednich władz Sekretariatu Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego za kilkadziesiąt tysięcy złotych pod koniec 2015 r. stworzono “Transformersa”. Miał przestrzegać przed skutkami wypadków. Figurę obwożono po kilku miastach. I to była już cała kampania. A “Transformers” wyglądał tak:
Nie wiemy, ile Australijczycy wydali na stworzenie Grahama. Ale wiemy, jak przemyśleli swoją kampanię. Bo nie polega ona jedynie na umieszczeniu w publicznej bibliotece figury “niezniszczalnego człowieka”. Dzięki rozszerzonej rzeczywistości, australijska rzeźba jest interaktywna. Każdy może dowiedzieć się, dlaczego tak a nie inaczej musiałoby wyglądać ludzkie ciało, by przetrwać wypadek na drodze.
I to też nie wszystko. Projekt “Meet Graham” to również świetnie zaprojektowana strona internetowa (zobacz stronę projektu Meet Graham), z której korzystać można podczas szkolnych zajęć. Na niej nie tylko można obejrzeć trójwymiarowy model Grahama, ale też kliknąć w każdą z modyfikacji, poczytać o niej i zobaczyć filmy.
Czy kiedyś doczekamy się takiej kampanii nad Wisłą?
Łukasz Zboralski