Connect with us

Społeczeństwo

Fotoradarowi władcy. Rozdają mandaty, zbierają poparcie

Kobylnica, Biały Bór, Kęsowo, Kamienica Polska, Człuchów – tam, gdzie gminne fotoradary przynoszą największe zyski w Polsce, wójtowie i burmistrzowie bez problemu wygrali tegoroczne wybory i zachowali stanowiska

Opublikowano

-

Kobylnica, Biały Bór, Kęsowo, Kamienica Polska, Człuchów – tam, gdzie gminne fotoradary przynoszą największe zyski w Polsce, wójtowie i burmistrzowie bez problemu wygrali tegoroczne wybory i zachowali stanowiska

Wójtowie i burmistrzowie Kobylnicy, Kamienicy Polskiej, Człuchowa, Kęsowa i Białego Boru. Fot. brd24.pl Źródło: stronu urzędów gmin

Samorządowcy z “fotoradarowych gmin” wygrali tegoroczne wybory. Ogromnym poparciem mieszkańców cieszą się (od lewej): Radosław Januszewski – wójt Kęsowa, Ryszard Szybajło – burmistrz Człuchowa, Paweł Mikołajewski – burmistrz Białego Boru, Leszek Kuliński – wójt Kobylnicy i Cezary Stempień – wójt Kamienicy Polskiej. Fot. brd24.pl/archiwa urzędów gmin i miast

Miliony złotych jakie płyną do samorządów z mandatów będących efektem pracy urządzeń do mierzenia prędkości kierowców, to od kilku lat temat wzbudzający mnóstwo kontrowersji. Jednak mieszkańcy wsi i miasteczek, gdzie kasa piratów drogowych łata miejscowy budżet, są zachwyceni takim rozwiązaniem.
Dowodem są nie tylko lokalne inwestycje i poprawa bezpieczeństwa na drogach, ale także wyniki, jakie władza osiąga w wyborach samorządowych. Tegoroczne wybory wygrali bez problemu.

Miliony z mandatów na drogi i chodniki
10-tysięczna Kobylnica (woj. pomorskie) od lat przoduje w gronie gmin, które osiągają największe dochody z tytułu mandatów i grzywien. W tegorocznym budżecie, który oscyluje w granicach 53 mln zł, dochody gminy z grzywien nałożonych za naruszenie przepisów ruchu drogowego ujawnionych za pomocą fotoradaru mają sięgnąć 7,5 mln zł.
Niemal cała ta kwota przeznaczana jest co roku na inwestycje związane z poprawą bezpieczeństwa na drogach. Z tej puli samorząd dokłada do budowy dróg, chodników, czy oświetlenia drogowego.
Podobnie jest w Kęsowie (woj. kujawsko-pomorskie), gdzie w ciągu ostatniej kadencji pieniądze z mandatów przeznaczono na utwardzenie 22 kilometrów dróg gminnych, wyremontowanie 14 km dróg powiatowych wybudowanie kilku kilometrów chodnika. Dochody z mandatów miejscowa władza stara się wykorzystywać podwójnie. – Zwykle stanowią one nasz wkład własny do inwestycji finansowanych ze środków zewnętrznych. Dzięki temu w minionej kadencji uzyskaliśmy 8,5 mln zł z funduszy unijnych – tłumaczy Radosław Januszewski, wójt gminy Kęsowo.

Ludzie mówią, żebyśmy stawiali więcej fotoradarów
Wynik ostatnich wyborów w Kęsowie – Januszewski nie miał nawet przeciwnika i wygrał przy 80-procentowym poparciu – pokazują, że mieszkańcy są zadowoleni z takiej polityki finansowej gminy. Potwierdza to sam wójt. – Ludzie na co dzień widzą jak pieniądze z fotoradarów zmieniają ich miejscowości i akceptują takie działania – mówi Radosław Januszewski. I dodaje: – Jednocześnie są nienasyceni inwestycjami i po kolejnym remoncie pytają: Co jeszcze nam pan zrobi? Jak mówię, że potrzebujemy na to pieniędzy, to oni, żartują: Wystawcie więcej fotoradarów, to pieniądze się znajdą.
W tym roku w gminie zaplanowano 2,28 mln zł z tytułu mandatów z dwóch obsługiwanych przez straż gminną fotoradarów. – Ale co roku ta liczba się zmniejsza. Teraz mamy spadek o blisko 50 procent. Kierowcy jeździli wolniej – zaznacza wójt Januszewski.
Zmartwiony tym jednak nie jest, bo jak zapewnia, nie o „łupienie kierowców” mu chodzi. – Przede wszystkim chodzi o poprawę bezpieczeństwa. Jak ktoś jedzie zgodnie z przepisami, to nikt na niego w gminie Kęsowo z maczugą nie wyskakuje – podkreśla.
Dzięki dochodom z mandatów gmina Kęsowo wspiera też finansowo miejscową policję: dorzuca się do kupna samochodów, sponsoruje sprzęt komputerowy i współfinansuje wspólne partole policji i straży gminnej.

Wypadki mniej o połowę, a wójt ma piątką kadencję
Bezpieczniej jest też w gminie Kobylnica. Potwierdzają to policyjne statystyki. Liczba wypadków w ciągu kilku lat spadła tam o połowę. Z 29 w 2008 roku, do 12 w roku 2010, czy 13 w 2011. W ubiegłym roku najcięższych zdarzeń drogowych było 15.
– Działalność Straży Gminnej w Kobylnicy z wykorzystaniem fotoradarów stacjonarnych lub mobilnych, bez wątpienia przyczynia się do zdecydowanej poprawy obecnego stanu bezpieczeństwa ruchu drogowego na terenie administracyjnym gminy Kobylnica – nie ma wątpliwości naczelnik wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Słupsku Marek Komodołowicz.
Murem za swoją władzą stoją też wyborcy. Wójt Kobylnicy Leszek Kuliński swoje stanowisko piastuje nieprzerwanie od 1998 roku. 16 listopada znów wygrał w pierwszej turze wyborów i czeka go już piąta kadencja na fotelu wójta.
Reelekcję zagwarantował sobie też ostatnio Cezary Stempień, wójt Kamienicy Polskiej (woj. śląskie), gdzie dochody z mandatów sięgają 2,6 mln zł (przy 17-milionowym budżecie). Stempień z resztą postawił nie tylko na fotoradary. Od lata tego roku w jego gminie kierowców dyscyplinuje też rejestrator przejazdów na czerwonym świetle. Dziennie na wykroczeniu przyłapuje ok. 200 kierowców.

Co czwarta złotówka w gminie od kierowców
Wyborcy pochwalają też politykę Pawła Mikołajewskiego w Białym Borze (woj. zachodniopomorskie), gdzie niemal co czwarta złotówka dochodów gminy jest efektem pracy fotoradarów, które w tym roku powinny wystawić mandaty za 4,8 mln zł.
Na kierowców z ciężką nogą nieco mniej liczą władze Człuchowa (woj. pomorskie), które planują w tym roku otrzymać ok. 1,5 mln zł z mandatów. Plan na 2015 rok zakłada wzrost tych dochodów do blisko 1,6 mln zł. Wyborcom to wystarcza, bo burmistrz Ryszard Szybajło cieszył się w ostatnich wyborach ponad 65 procentowym poparciem (cztery lata wcześniej poparło go 74 procent głosujących).
Jednak jak zauważa Radosław Januszewski suche dane nie oddają rzeczywistych dochodów jakie faktycznie samorządom dają fotoradary. – Obsługa urządzeń i procedury związane z wysyłaniem zdjęć kierowcom pochłaniają około połowę kwoty, którą widać w dokumentach. W naszym przypadku, same usługi Poczty Polskiej kosztują nas 600 tys. zł – wyjaśnia wójt Kęsowa.

Tomasz Nieśpiał