Bądź dobrym kierowcą
Bądź dobrym kierowcą #29: „Szeryfowanie” na drodze. Czy wolno pouczać innych kierowców?

Opublikowano
6 lat temu-
przez
luzWe Wrocławiu taksówkarz gonił rowerzystę po kolizji i go przejechał. W Gliwicach kierowca dawał „nauczkę” szoferowi autobusu i prawie spowodował karambol. Takich sytuacji na polskich drogach przybywa. Prawo zabrania „pouczania” innych w ten sposób. Co za to grozi?

Polska policja odbiera coraz więcej zgłoszeń o agresji drogowej. Źródło: YouTube
Jak wynika z ostatnich doniesień ukraiński rowerzysta walczy o zdrowie na oddziale intensywnej terapii. To człowiek, za którym w pościg po rzekomej kolizji ruszył taksówkarz. Wjechał za cyklistą do parku. I w końcu, zdaniem policji, celowo go potrącił i przejechał.
Inny „szeryf drogowy” objawił się na gliwickiej trasie średnicowej. Policja pokazała film, na którym kierowca zajechał drogę i zahamował na trasie o wielu pasach, na której samochody poruszają się z dużą prędkością. W ten sposób okazywał swoje niezadowolenie z tego, że jego zdaniem kierowca autokaru jechał „za wolno”. O mały włos a doprowadziłby do karambolu.
Te dwa przykłady to tylko kropla w morzu niewłaściwych zachowań. Na polskich drogach rośnie skala agresji i coraz więcej jest tych, którzy chcą „dać nauczkę” jadącym w ich mniemaniu niewłaściwie. Jak ustaliła „Rzeczpospolita” do policji dociera coraz więcej nagrań takich zachowań – obecnie to już 35 tys. zgłoszeń rocznie. A przecież tylko część kierowców ma w samochodach kamery i rejestruje takie obrazy.
Prokurator ostrzega
Prawo wyraźnie zakazuje tego rodzaju „wychowywania” innych uczestników ruchu drogowego. Bardzo dobrze objaśnia to były prokurator Prokuratury Rejonowej Warszawa Praga Marcin Niemiec. W wydanej niedawno przez Wolter Kluwer książce „Przestępstwo wypadku drogowego w pytaniach i odpowiedziach”, Niemiec tłumaczy, jaką odpowiedzialność ponoszą przed prawem sprawcy takich zachowań. Warto posłuchać byłego prokuratora, który prowadził i nadzorował wiele postępowań karnych w sprawach przestępstw wypadków drogowych, zanim samemu zasiądzie się na sali sądowej.
Gdy za kółkiem ktoś nie potrafi powściągnąć emocji i w kulturalny sposób wyjaśnić innemu kierowcy nieprawidłowości zachowania (jeśli w ogóle ma taką możliwość w ruchu drogowym), to czasem decyduje się na odpłacenie „tym samym” – czyli np. na zajechanie drogi i zahamowanie.
Celowe zmuszanie innych kierowców do zwalniania lub zatrzymania, to powodowanie poważnego zagrożenia na drodze. Zwłaszcza, jeśli tak „poucza się” innych na drogach szybkiego ruchu – ekspresówkach czy autostradach, na których poruszanie się z dużymi prędkościami utrudnia wykonanie manewru obronnego czy szybką ocenę nietypowych sytuacji.
To naruszenie m.in. Art. 3 Prawa o ruchu drogowym. Nakazuje on „zachowanie ostrożności oraz unikanie wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić oraz narazić kogokolwiek na szkodę” – wskazuje prokurator Niemiec.
W ten sposób kierowca z pewnością dopuszcza się wykroczenia opisanego w Art. 86 par. 1 k.w.:
” Kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, nie zachowując należytej ostrożności, powoduje zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, podlega karze grzywny”.
Zatrzymanie prawa jazdy to nie wszystko
Zdaniem byłego śledczego już samo powodowanie zagrożenia w ten sposób musi być surowo karane, by wpływać na postępowanie innych kierowców, którzy zastanowią się, zanim pozwolą sobie na „edukację” innych. Marcin Niemiec uważa, że wobec takich kierowców należy orzekać zakaz prowadzenia pojazdów. I prawo daje taką możliwość.
Za popełnienie wykroczenia opisanego w Art. 86 par. 1 k.w. wobec kierowcy może zostać orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów na okres od 6 miesięcy do 3 lat.
Taka możliwość upoważnia za razem policjantów interweniujących na drodze do odebrania „drogowemu szeryfowi” prawa jazdy za pokwitowaniem (m.in. na podstawie art. 135 ust. 1 pkt 2 Prawa o ruchu drogowym).
Nie są to jednak najgorsze konsekwencje „szeryfowania”. Takie zachowanie może bowiem przecież doprowadzić do wypadku. Wówczas kierowca będzie już miał zarzuty popełnienia przestępstwa z art. 177 k.k. (Spowodowanie wypadku w ruchu), bądź nawet odpowie za sprowadzenie bezpośredniego zagrożenia katastrofy w ruchu lądowym (art. 174 k.k.).
Nie radzi sobie z emocjami, więc do lekarza!
Oprócz zajeżdżania i hamowania przed innym kierowcom na nagraniach z polskich dróg nierzadko zobaczyć można też sytuacje, w których taki „szeryf drogowy” wysiada i próbuje straszyć drugiego kierowcę, uderza go, czy kopie w jego samochód, bądź urywa lusterko czy wycieraczkę.Za to usłyszeć można potem przed sądem inne zarzuty – opisane m.in. w art. 288 k.k. (zniszczenie mienia) oraz w art. 190 k.k. (kierowanie gróźb karalnych).
Przed ludźmi, którzy do tego stopnia nie radzą sobie z emocjami, polskie prawo też zabezpiecza innych na drogach. Ustawa o kierujących pojazdami – przypomina były prokurator Marcin Niemiec w publikacji – posiada skuteczne narzędzie „pozwalające na weryfikację, czy tak zachowujący się użytkownik drogi ma predyspozycje do dalszego prowadzenia pojazdów”.
Jeśli policjanci skierują pismo do starosty – a tak na przykład stało się w przypadku kierowcy, który „szeryfował” ostatnio na drodze w Gliwicach – ten (zgodnie z art. 99 ust. 1 pkt 2 lit. b u.k.p.) wydaje decyzję administracyjną o skierowaniu takiego kierowcy na badania lekarskie. Wówczas lekarz, na podstawie orzeczenia, decyduje, czy taki człowiek nie ma czasem przeciwskazań zdrowotnych do prowadzenia pojazdów.
Zachowanie taksówkarza z Wrocławia pokazuje, że agresja na drodze może czasem stawać się skrajnie niebezpieczna. Wówczas doprowadza się już do prawdziwych dramatów. Odpowiedzialność za to też jest już dramatycznie wysoka. Za potrącenie rowerzysty kierowca usłyszał już zarzut usiłowania zabójstwa, a śledczy domagają się jego tymczasowego aresztowania na 3 miesiące.
Łukasz Zboralski
Tekst opracowany w ramach kampanii edukacyjnej BRD24.PL i Continental – „Bądź dobrym kierowcą”.
