Connect with us
Statystyki 2025
  • Zabici w wypadkach - 43
  • Ranni w wypadkach - 801
  • Kierowcy po alkoholu - 3769
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 34.35
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 2.15
  • Średnia liczba rannych dziennie: 40.05
  • Zabici w wypadkach - 43
  • Ranni w wypadkach - 801
  • Kierowcy po alkoholu - 3769
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 34.35
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 2.15
  • Średnia liczba rannych dziennie: 40.05

Prawo

Karnista z UJ: “Wchodzący” pieszy to ten zamierzający przejść. Także, gdy stoi przed pasami

Opublikowano

-

Polski obowiązek ustępowania pieszemu “wchodzącemu” na przejście oznacza faktycznie nakaz ustępowania pieszym zamierzającym przejść. Także tym, którzy się zatrzymali i czekają – dowodzi w analizie dr Mikołaj Małecki, wykładowca prawa karnego na Uniwersytecie Jagiellońskim
Pieszy czekający na wejście na przejście dla pieszych Fot. Nikos Koutoulas/Flickr/CC BY 2.0

Pieszy czekający na wejście na przejście dla pieszych Fot. Nikos Koutoulas/Flickr/CC BY 2.0

Urzędnicy ministerstwa infrastruktury, którzy przygotowali nowe prawo dotyczące ustępowania pieszym jeszcze zanim znajdą się na pasach, jak ognia unikali tłumaczenia, jak rozumieć pieszego “wchodzącego”. Unikają tego zresztą do dziś. W emitowanych już w TVP spotach przygotowanych przez Krajową Radę BRD nie wskazano, w jakich dokładnie sytuacjach kierowca ma obowiązek ustąpić pieszemu znajdującemu się jeszcze przed pasami.

Biegli sądowi oraz ludzie z polskiego środowiska “BRD”, którzy kurczowo trzymają się dawnego myślenia, do dziś próbują w przestrzeni publicznej przekonywać, że “wchodzący” pieszy to tylko ten, który znajduje się między chodnikiem a “zebrą” – czyli nad krawężnikiem. Taki rodzaj postrzegania nowych przepisów karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego – dr Mikołaj Małecki – ocenił jako “niefunkcjonalny absurd”.

Wchodzenie to proces

Dr Mikołaj Małecki, wykładowca UJ, opublikował niedawno na profilu “Dogmaty Karnisty” na Facebooku analizę, która przecina gordyjski węzeł domysłów, półprawd i urzędniczego strachu przed przyznaniem się do faktycznej poważnej zmiany.

Z tej analizy wynika, że aby przepis nie był irracjonalny i niefunkcjonalny, nie można go traktować tak, jakby proces “wchodzenia” na przejście zawężał się tylko do kilku sekund w chwili zawieszenia nogi nad krawężnikiem.

“Określenia “wchodzący” nie można rozumieć zbyt wąsko, zarówno w aspekcie czasowym, jak i przestrzennym. Wchodzenie na przejście nie ogranicza się do wykonania jednego kroku, decydującego o tym, że z przestrzeni chodnika przenosimy się jedną nogą na obszar jezdni. Czynność ta nie ogranicza się do jednego ruchu ciała, który trwa sekundę. Obrazowo nie wygląda to więc tak, że ktoś stojący obiema stopami na chodniku odrywa i unosi jedną nogę tak, że w kolejnym kroku jest w stanie postawić ją już na jezdni, i dopiero wówczas, od momentu uniesienia nogi pieszy przez momencik “wchodzi” na jezdnię, bo w kolejnym kroku już przez nią “przechodzi”. Gdyby to rozumieć w ten sposób, byłby to kompletnie niefunkcjonalny absurd” – czytamy w analizie dr Małeckiego.

Karnista uważa, że interpretację “wchodzącego” podsuwa ustawa Prawo o ruchu drogowym”. Uznaje on, że “wchodzenie” jest procesem. Osoba znajdująca się poza przejściem musi dokonać procesu “wchodzenia”, by znaleźć się na przejściu.

Pierwszeństwo w momencie, gdy MOŻNA ROZPOZNAĆ ZAMIAR PIESZEGO

Dr Małecki w istocie uważa więc, że polską nowelizacją osiągnęliśmy taki sam stan prawny – i byłoby to przecież słuszne – jaki funkcjonuje w większości krajów Europy Zachodniej. Skoro wchodzenie jest procesem, to kierowca powinien ustępować takiemu pieszemu, którego zamiar wejścia na pasy jest dla niego rozpoznawalny.

“Wchodzenie na przejście, dające pieszemu pierwszeństwo przed pojazdem, rozpoczyna się więc w momencie, gdy zachowanie danej osoby będzie można obiektywnie rozpoznać i potraktować jako zmierzanie do przekroczenia jezdni w obrębie danego przejścia” – wskazuje dr Małecki. I podaję konkretną, obrazową sytuację: “Jeśli więc w klarownej sytuacji na drodze pieszy równym krokiem idzie przed siebie, obraca się w obie strony, tak że monitoruje sytuację na drodze, i w równym tempie zbliża się do przejścia, to choćby znajdował się 5 metrów od jezdni ma już pierwszeństwo przed pojazdami zbliżającymi się do przejścia”.

Dr Małecki rozwiązuje też dylemat wielu kierowców (i publicystów, także znanych), którzy nieustannie w takiej sytuacji dopytują, skąd mają wiedzieć, czy ktoś przechodzi koło przejścia chodnikiem, czy też chce na nie wejść.

“W innej sytuacji, mimo znajdowania się bezpośrednio blisko przejścia, piesi stojący w grupie na chodniku, obróceni tyłem do przejścia i rozmawiający ze sobą, nie znajdują się w fazie wchodzenia na przejście. Nie mają wobec tego pierwszeństwa przed pojazdami” – tłumaczy dr Małecki. I dodaje: “Decydując się przekroczyć jezdnię osoby te powinny dać się obiektywnie rozpoznać jako ktoś wchodzący na jezdnię, a więc z zachowaniem szczególnej ostrożności, uwzględniając pojazdy zbliżające się do przejścia, stanąć przed przejściem i poczekać na bezpieczny moment ruszenia przed siebie. Wciąż zakazane jest bowiem wchodzenie na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd”.

Karnista ma też odpowiedź na rzekomo problematyczną sytuację w miejscach dużego ruchu pieszych na chodniku. Co ma robić tam dziś kierowca?

“Gdy na chodniku jest tłoczno i kierowca jedzie w kierunku przejścia, lecz nie jest w stanie ocenić, czy w tłumie osób przemieszczających się chodnikiem nie znajduje się ktoś właśnie wchodzący na przejście – ma bezwzględny obowiązek zwolnić i jechać z prędkością umożliwiającą mu bezpieczne zatrzymanie się przed przejściem” – radzi dr Małecki.

Kiedy policja ma wystawić mandat? Gdy kierowca zmusza pieszego do nagłego zatrzymania

Zdaniem karnisty, gdy kierowca widzi, że pieszy zamierza wejść na pasy, musi tak dostosować swoją jazdę, by nie zmuszać pieszego do nagłego zatrzymywania w celu uchronienia się przed wtargnięciem. Bo to będzie nieustąpieniem pierwszeństwa i podstawą do nałożenia mandatu.

Podsumujmy:

1. Pieszy wchodzący na przejście to taki, który zamierza wejść na pasy, a jego zamiar jest rozpoznawalny przez kierowcę,

2. Zmuszenie takiego pieszego do nagłego zatrzymania – żeby nie narażał się dokonując wtargnięcia – powinno być karane przez policję jako nieustąpienie pierwszeństwa,

3. Pieszy, który nie daje kierowcy szans na rozpoznanie tego, że zamierza wejść na przejście (odwrócony, plecami itd.), nie ma pierwszeństwa, bo nie jest “wchodzącym” na przejście.

luz