Connect with us
Statystyki 2025
  • Zabici w wypadkach - 458
  • Ranni w wypadkach - 7736
  • Kierowcy po alkoholu - 34105
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 46.94
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.23
  • Średnia liczba rannych dziennie: 54.48
  • Zabici w wypadkach - 458
  • Ranni w wypadkach - 7736
  • Kierowcy po alkoholu - 34105
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 46.94
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.23
  • Średnia liczba rannych dziennie: 54.48

Rozmowy i opinie

Minister Adamczyk sam się złapał w pułapkę pozorowanych zmian na drogach

Opublikowano

-

Jeśli resort infrastruktury odmawia jasnych zapisów zachowania kierowców przed przejściami dla pieszych, bo mamy „gorszą kulturę” na drogach, a jednocześnie podając taki sam powód szczegółowo reguluje jazdę na suwak, to skwitować można to tylko jednym słowem: cynizm

Łukasz Zboralski, redaktor naczelny brd24.pl

Uwarunkowania kulturowe – tym wiceminister infrastruktury Rafał Weber w oficjalnym piśmie wytłumaczył, dlaczego w ustawie Prawo o ruchu drogowym nie można zapisać wprost tego, co dziś znajduje się jedynie w rozporządzeniu o znakach i sygnałach drogowych (że kierowca przed przejściem dla pieszych ma zwolnić i zachować szczególną ostrożność, by nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych znajdujących się na przejściu i na nie wkraczających – a więc takich, którzy są blisko, ale jeszcze nie znaleźli się na zebrach).

Wiceministrowi chodziło więc o to – choć tego nie napisał wprost – że polscy kierowcy są tak źle wychowani, że będą rozjeżdżać pieszych wchodzących na przejścia (pomińmy już milczeniem nieracjonalność argumentu przypisywanego pieszym przez kierowców-amatorów i zacietrzewionych publicystów, którzy dowodzą wciąż, że po zmianie prawa ludzie zaczną masowo wchodzić pod koła samochodów, bo stracą rozum – w dodatku zmiana prawa nie dawałaby pieszym możliwości wymuszenia własnego pierwszeństwa, o czym PISZĘ od dawna, ale jak grochem o ścianę…). Nie można więc zapisać jaśniej prawa obciążającego kierowców odpowiedzialnością – bo oni je, zdaniem resortu infrastruktury, będą ignorować.

Można się z takim argumentem nie zgadzać (ja się nie zgadzam), ale jakiś argument to jednak był. Do dziś.

Dziś bowiem to samo Ministerstwo Infrastruktury wrzuciło w proces legislacyjny projekt zmian w Prawie o ruchu drogowym. Proponuje zapisy, które szczegółowo uregulują, jak kierowcy mają jeździć na suwak i jak mają tworzyć korytarze ratunkowe po wypadkach.

Wdrażanie regulacji w sprawach, z którymi nie mamy kłopotu (widział ktoś dane o wypadkach przy jeździe na suwak? Albo jakiekolwiek dane o tym, czy nie umiemy tworzyć przejazdów dla karetek?) to „regulacja pozorowana”. W ten sposób urzędnicy pokazują, że „coś robią”. A jeszcze część kierowców przyklaśnie – bo każdy z nich ma przekonanie, że otoczony jest samymi chamami i burakami, z wyłączeniem jego samego (dobrze to znamy z badań), on to może łamać prawo i naginać przepisy, bo on się zna.

Tym razem jednak „regulacje zastępcze” – czyli szyte pod opinię publiczną – okazały się sidłami, w które wpadł sam minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Bo wprowadzenie przez resort, którym kieruje, dokładnych przepisów jazdy na suwak i tworzenia korytarzy życia uargumentowano w uzasadnieniu regulacji właśnie… niższą niż w innych krajach UE kulturą kierowców.

No bo jak? W sprawie jazdy na suwak można wymusić na kierowcach nowe, lepsze zachowania, ale już nie da się tego zrobić regulując jasno zachowania przed przejściami dla pieszych?
A skoro resort boi się nagłego rozjeżdżania pieszych na przejściach po wprowadzeniu zmian w prawie – to dlaczego tak beztrosko podchodzi do jazdy na suwak? Przecież w myśl takiej logiki kierowcy z kończących się pasów zaczną teraz masowo wymuszać swoje pierwszeństwo i wjeżdżać w innych! (Ach, gdzie jest dziś bloger Złomnik i inni kierowcy niezłomni?! Dlaczego nie biją na alarm, nie wznoszą trwożnych tekstów o rychłym armagedonie wjeżdżania jednych kierowców w drugich i obciążania winą tych, co to musieli ustąpić!? Gdzie jesteś Łukaszu Warzecho, dlaczego na koń nie siadasz, pióra do ręki nie chwytasz?!)

Czy może jednak całkiem przypadkowo wyszedł na jaw ogromny cynizm? I z politycznego wyrachowania (błędnego zresztą, bo idę o zakład, że w Polsce jest więcej kierowców, którzy wolą jasną sytuację i mniej ginących pieszych) wolimy mieć masę uniewinnianych w sądach „Najsztubów” niż bezpiecznych na przejściach pieszych?

PS Dla zainteresowanych tematem – nie, nie uważam, że sama zmiana prawa uratuje pieszych w Polsce i że jest cudownym remedium [czytajcie TU]

Łukasz Zboralski