Społeczeństwo
Kierowcy, którzy zatrzymali samochód fundacji Pro-Prawo do życia, odpowiedzą przed sądem

Opublikowano
5 lat temu-
przez
luzZatrzymanie obywatelskie? Policja uznała, że kierowcy, którzy zatarasowali drogę samochodowi z hasłami anty-LGBT, postąpili nieprawidłowo. W ich sprawie skierowano wnioski o ukaranie do sądu

Zatrzymanie kierowcy dostawczego samochodu w Warszawie za napisy, które miał na aucie Fot. Policja
Chodzi o głośną sprawę z Warszawy. Dwa dni temu kierowca białego BMW zablokował drogę kierowcy, który jechał samochodem promujacym kampanię fundacji Pro-Prawo do życia. Dostawczy samochód oklejony był w hasła głoszące, że „Lobby LGBT” chce uczyć dzieci „masturbacji, wyrażania zgody na seks, pierwszych doświadczeń seksualnych i orgazmu”. Taki przekaz płynął też z zainstalowanego w aucie megafonu.
Kierowca, który zajechał drogę dostawczakowi, uznał, że dokonuje zatrzymania obywatelskiego – bo jego zdaniem kierowca wiozący akcję fundacji, głosi treści sprzeczne z prawem. Dołączyli do niego inny kierowcy i w ten sposób całkowicie zablokowali jazdę aleją KEN na warszawskim Ursynowie. Na filmie ze zdarzenia widać było, że inne pojazdy omijały to miejsce wjeżdżając na chodnik.
Już wówczas w portalu brd24.pl wyrażaliśmy wątpliwości, czy w takim przypadku można mówić o zatrzymaniu obywatelskim. Zatarasowany kierowca nie stwarzał zagrożenia na drodze, nie jechał pijany itd. Z kolei tamowanie ruchu na drodze może sprowadzać niebezpieczeństwo [czytaj o tym]
Jednak, jak okazało się teraz, policjanci podobnie ocenili tę rzecz na miejscu. Wobec kierowców, którzy zatarasowali drogę, skierowano wnioski o ukaranie do sądu.
„W mojej ocenie droga to nie jest miejsce na wyprzedzanie, nagłe hamowanie czy zajeżdżanie komukolwiek drogi, o ile ten inny kierowca oczywiście jedzie przepisowo i nie stwarza zagrożenia dla innych uczestników czy celem nie jest np. ujęcie pijanego kierowcy” – napisał nam w odpowiedzi na pytania na Twitterze rzecznik KGP Mariusz Ciarka.
luz