Społeczeństwo
Wicepremier Gliński w akcji zachęcającej do kultury na drodze. A wożąca go limuzyna jeździ jak chce
Piotr Gliński razem z Głównym Inspektorem Transportu Drogowego zainaugurował akcję „Z kulturą na drodze”. Następnego dnia tabloid „Fakt” przypomniał jak kierowca szefa resortu kultury ignorował przepisy na ulicach Warszawy

Opublikowano
7 lat temu-
przez
AgnieszkaPiotr Gliński razem z Głównym Inspektorem Transportu Drogowego zainaugurowali akcję „Z kulturą na drodze”. Już następnego dnia „Fakt” pokazał, jak kierowca szefa resortu kultury ignorował przepisy na ulicach Warszawy

Wicepremier Piotr Gliński i Główny Inspektor Transportu Drogowego Alvin Gajadhur w pierwszy odcinku cyklu „Z kulturą na drodze”. Źródło: YouTube
„Z kulturą na drodze” to wspólna akcja Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego i Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W jej ramach w cyklu filmików o tematyce kulturalnej jazdy mają występować przedstawiciele świata kultury. – Kolejne filmy będą pojawiały się cyklicznie, będziemy angażować w nie znanych aktorów filmowych i teatralnych, którzy będą apelowali o bezpieczeństwo na polskich drogach. Filmy będą udostępniane w mediach społecznościowych, na stronach internetowych, tak aby docierały do jak największej liczby osób, po to aby na polskich drogach było bezpiecznie. Wzajemny szacunek i zrozumienie są niezbędne aby poprawić bezpieczeństwo – zapowiedział podczas inauguracyjnej konferencji – Alvin Gajadhur, główny inspektor transportu drogowego.
Jazda z wicepremierem nie taka kulturalna…
Projekt rozpoczął się z przytupem, bo ze strony resortu kultury promował go wicepremier Piotr Gliński, który wystąpił także w pierwszym odcinku filmowego cyklu „Z kulturą na drodze”. I już następnego dnia dziennik „Fakt” przypomniał, zdjęcia z ubiegłego roku, na których widać, jak służbowa limuzyna wioząca wicepremiera łamie przepisy. Z drogowym savoir-vivrem była stanowczo na bakier. Kierowca, choć nie jechał na sygnale, korzystał z buspasa, przekroczył linię ciągłą, a z pasa, który dla samochodów był przeznaczony tylko do skrętu w prawo, pojechał prosto niczym miejski autobus. „Żeby pouczać innych, samemu trzeba świecić przykładem!” – wypomniał „Fakt”.
Trzeba podkreślić, że za kierownicą służbowej limuzyny nie siedział sam wicepremier, ale kierowca Służby Ochrony Państwa i to on łamał przepisy. Z drugiej strony – wicepremier nie tylko powinien żądać, by wożono go zgodnie z przepisami, ale wręcz powinien to robić. Bo w innym wypadku pozwala przecież na narażanie własnego życia i zdrowia.
Wicepremier Gliński na uwagi zareagował nerwowo. „Niemiecki tabloid, zamiast poprzeć ważną dla Polaków akcję »Z kulturą w drodze«, bezczelnie kłamie, że złamałem przepisy drogowe” – napisał na Twitterze. I dodawał: „Wielokrotnie tłumaczyłem, że jako wicepremier nie mam służbowego auta, a obowiązkowo korzystam z pojazdów Służby Ochrony Państwa. Kierowcy SOP nie są moimi podwładnymi, nie mogę ich »pouczać«. A w PL, służby państwowe z powodu bezpieczeństwa mają szczególne uprawnienia, także na drodze. Zwłaszcza, gdy auto jest śledzone przez łamiących przepisy drogowe donosicieli z niemieckiego tabloidu”.
Taka odpowiedź może dziwić nie tylko dlatego, że wicepremier mija się z prawdą – bo kierowcy Służby Ochrony Państwa mogą ignorować przepisy drogowe tylko wówczas, gdy jadą jako pojazd uprzywilejowany. A i wówczas ponoszą odpowiedzialność za ewentualne zdarzenie na drodze przez nich spowodowane.
Wpis Glińskiego musi też dziwić dlatego, że zaprzecza trochę temu, co mówił na konferencji inaugurującej akcję „Z kulturą w drodze”: – Naszym obowiązkiem, jako osób publicznych jest apelowanie o to, by na polskich drogach panowała większa kultura.
Zabrakło więc i apelu do własnych kierowców o jazdę zgodną z przepisami, i trochę „kultury” przy odnoszeniu się do zarzutów tabloidu.
Nagrywanie za kółkiem – dobry pomysł na kampanię BRD?
Naszą uwagę zwrócił także inny aspekt nowej akcji Inspektoratu Transportu Drogowego i resortu kultury. Wygląda na to, że jej pomysłodawcy ulegli niebezpiecznemu trendowi obecnemu w mediach – nagrywaniu rozmów w samochodzie, który porusza się w ruchu drogowym. O tym, że takie programy jak ten Jarosława Kuźniara nadawany w Onecie czy „Crash test” Dominiki Wielowieyskiej dostępny na Gazeta.pl promują nieuwagę na drodze pisaliśmy już na brd24.pl. – Za kierownicą, albo mówi się byle co i uważnie obserwuje drogę, albo pilnuje się słów, rozwija temat i jedzie w sposób porównywalny do pijanych kierowców. Kiedy prowadzimy samochód rozprasza nas nawet intensywne myślenie na jakiś temat, rozmowa prowadzona przez telefon czy nawet ta z pasażerem, a co dopiero wywiad czy prowadzenie programu na żywo– mówił nam wówczas Sylwester Pawłowski z projektu edukacyjnego Świadomy Kierowca. – Ktoś może pomyśleć, że przesadzam z tą ostrożnością. Co takiego może się stać? Niedawno, w więzieniu, nagrywaliśmy wywiad z młodym chłopakiem, który jadąc samochodem zagadał się z kolegą i przez nieuwagę spowodował śmiertelny wypadek. Usłyszał wyrok trzech lat więzienia – dodał Pawłowski.
Pytanie, dlaczego akurat tą drogą postanowił iść Główny Inspektorat Transportu Drogowego wraz z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, skoro cykl filmików poprzez promowanie kultury ma prowadzić do „niwelowania zagrożenia”?
AN