Connect with us
Statystyki 2025
  • Zabici w wypadkach - 594
  • Ranni w wypadkach - 10364
  • Kierowcy po alkoholu - 43700
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 51.13
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.39
  • Średnia liczba rannych dziennie: 59.22
  • Zabici w wypadkach - 594
  • Ranni w wypadkach - 10364
  • Kierowcy po alkoholu - 43700
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 51.13
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.39
  • Średnia liczba rannych dziennie: 59.22

Społeczeństwo

Łamanie kołem i szatkownica

Motocykl to bardzo przyjemny, zwinny i szybki pojazd, dostarczający wspaniałych wrażeń, ale zarazem to pojazd wymagający mądrości. Tak od motocyklisty, jak od innych użytkowników dróg

Opublikowano

-

Motocykl to bardzo przyjemny, zwinny i szybki pojazd, dostarczający wspaniałych wrażeń, ale zarazem to pojazd wymagający mądrości. Tak od motocyklisty, jak od innych użytkowników dróg

Motocykliści. Fot. U.S. Air Force photo by Airman 1st Class Xavier Lockley

Motocykliści. Fot. U.S. Air Force photo by Airman 1st Class Xavier Lockley

Przyjęło się uważać, że motocykl to piekielna maszyna, na której to igrający z życiem jeźdźcy, za wszelką cenę chcą, przeskakując przez Styks, dostać się na tamten świat. Patrząc od czasu do czasu na wyścigi uskuteczniane przez użytkowników sportowych jednośladów „od świateł do świateł”, czy dynamiczne rozpychanie się pomiędzy samochodami, można odnieść wrażenie, że rzeczywiście tak jest. Tymczasem tak samo jak on sam, niebezpieczne dla motocyklisty są czynniki nie do końca od niego zależne. Takie jak wadliwie zaprojektowana droga, czy lekkomyślność innego użytkownika drogi. Warto również wiedzieć, jak wiele kontuzji grozi kierującym jednośladami, oraz jak użytkownicy jednośladów zabezpieczają się, aby minimalizować negatywne skutki ewentualnej wywrotki.

O lekkomyślności innych użytkowników dróg – wymuszaniu pierwszeństwa na motocykliście, zajeżdżaniu czy spychaniu go z drogi, napisano już całkiem sporo. Skupmy się więc na zagadnieniu projektowania, stanu i wykończenia drogi. Skręcając na skrzyżowaniu kierowcy samochodów nie muszą zastanawiać się, jaką farbą są pomalowane pasy dla pieszych. Podobnej refleksji nie musi rodzić wyprzedzanie podczas którego przejeżdża się po „linii przerywanej”. Jazda koleinami po ciężarówkach jest zwykłą dolegliwością jazdy po nierównej drodze nie urastającą do rangi problemu. Wszystkie te zagadnienia są jednak śmiertelnym niebezpieczeństwem dla kierowcy motocykla.

W niektórych miejscach naszego kraju do malowania pasów użyto farby, która po wyschnięciu ma konsystencję plastikowej powierzchni. Innymi słowy na asfalcie tworzy się skorupa, która zamiast weń wnikać pozostaje na powierzchni. Ów plastik jest szalenie niebezpieczny nie tylko sam w sobie, ale szczególnie wtedy, gdy pada(ł) deszcz. Wtedy staje się on śliski jak lód. Zrozummy zatem manewr, w którym motocyklista podczas wyprzedzania gwałtownie zmienia trajektorie ruchu starając się zmieścić pojazd pomiędzy linie przerywane, a nie najechać na farbę. Podobnej wyrozumiałości wymaga sytuacja, w której podczas skrętu kierujący nagle prostuje motocykl starając się wjechać między pasy dla pieszych, a nie na nie. Za każdym razem kierujący jednośladem stara się uniknąć nierzadko śmiertelnego niebezpieczeństwa.

Kolejną niebezpieczną i stale podnoszoną przez motocyklistów kwestią, która cały czas pozostaje nie rozwiązana, są barierki i metalowe linki, zabezpieczające wiele wiaduktów, mostów i skraje autostrad. Czterokołowi zmotoryzowani wiedzą, że ich celem jest spowodowanie, aby samochód samochodu odbił się od tego zabezpieczenia ratując pojazd przed wypadnięciem z drogi. Prowadzący motocykl, w przypadku wpadnięcia na takie zabezpieczenie, łamie się jak podczas średniowiecznej tortury.
Duże natężenie ruchu i przeładowane ciężarówki powodują powstawanie tak popularnych w naszym kraju kolein. Często jest to wysoki rów, na dnie którego gromadzi się po opadach woda. Motocyklista ślizga się na dnie koleiny. Koło wyrzuca jej garb a motocyklista nieuchronnie zmierza w stronę barier, które szykują mu prawie pewną śmierć. Nikt jak dotąd nie wymyślił zabezpieczeń w stroju motocyklisty, które zminimalizuje skutki takiego spotkania z barierą.

Strój motocyklisty. Fot. U.S. Air Force photo/ Staff Sgt. Nadine Y. Barclay

Motocykliści wydają majątek na zabezpieczenia. Fot. U.S. Air Force photo/ Staff Sgt. Nadine Y. Barclay

Przejdźmy do drugiej kategorii – kontuzji, których motocykliści próbują unikać stosując liczne zabezpieczenia. Lista kontuzji jest bardzo długa i można ją streścić w następujący sposób: urazy są daleko bardziej poważne i rozległe, gdyż motocykl nie ma pasów bezpieczeństwa, stref zgniotu i poduszek powietrznych. Jedyne zabezpieczenia to te, które motocyklista ma na sobie (np. poduszki powietrzne/kołnierze). Obrażenia, na które narażony jest motocyklista zależą od kilku czynników. Prędkości, rodzaju przeszkody, oraz właśnie tego, w jakim stopniu jest on chroniony przez strój.
– Wśród najczęstszych urazów i kontuzji można wymienić złamanie obojczyka, poważne i skomplikowane złamania kończyn, urazy głowy, kręgosłupa czy brzucha. Zdarzają się także urazy kilku tych elementów jednocześnie. Nierzadko są to skomplikowane urazy, wymagające specjalistycznego leczenia operacyjnego, co wiąże się z pobytem w szpitalu, następnie z długotrwałą rehabilitacją – podkreśla dr Cezary Szadek, chirurg, motocyklista, który kilka miesięcy temu uległ wypadkowi na motocyklu. – Zajechał mi drogę kierowca samochodu osobowego. Szczęśliwie w nic bezpośrednio nie uderzyłem. Doznałem jednak złamania w obrębie stawu skokowego, co wiązało się z leczeniem operacyjnym. Na trzy miesiące byłem wyłączony z pracy zawodowej .

Co zatem motocykliści robią, aby chronić siebie i kieszeń podatnika? Najkrócej mówiąc: wydając majątek na zabezpieczenia. Aby przybliżyć to zagadnienie wyobraźmy sobie motocyklistę, który ubiera się „polatać wokół komina” (jak w slangu nazywa się przejażdżkę po okolicy). Zakłada buty z licznymi wzmocnieniami zabezpieczającymi przed dużą prędkością tarcia na asfalcie, piszczeli, kostki, śródstopia. Spodnie, w których umieszczonych jest wiele protektorów, a pod nie (uwaga! Nigdy nie zakładać NA spodnie) dodatkowe osłony piszczeli i kolan oraz bieliznę chroniącą biodra. Na korpusie często umieszcza tzw. „zbroję”, która chroni klatkę piersiową, ręce, barki oraz plecy. Na koniec zakłada kurtkę z kolejnymi wzmocnieniami tych samych elementów zapewniającą dodatkowo (podobnie jak spodnie) odporność na ścieranie, kask, rękawice, oraz – czasem – kołnierz tzn. neck brace(r) zmniejszający ryzyko „złamania karku”. Koszt takiego zestawu nierzadko przewyższa sumę, za jaką motocyklista kupił dosiadany przez siebie pojazd.

Czytelnicy mogliby zapytać, ale gdzie w tym stroju jest interes każdego podatnika? Odpowiedź jest prosta. Wielu motocyklistów chroni nie tylko swoje zdrowie, ale również redukuje koszty ewentualnego leczenia. To trochę jak praca na wysokości i stosowanie zasad BHP – przestrzeganie przepisów ma chronić również nas wszystkich, aby przez zaniedbania nie rosły koszty leczenia. Innym przykładem jest zapinanie pasów w samochodzie. Zastosowanie tego zabezpieczenia powoduje, że w razie wypadku będą znacznie mniejsze obrażenia danej osoby, a co za tym idzie, kosztów jej leczenia. Kosztów, które ponosimy my wszyscy.

Jeżeli miał miejsce poważny wypadek z udziałem motocyklisty to jest bardzo prawdopodobne, że na miejsce zdarzenia zostanie zadysponowany helikopter, a nie specjalistyczna karetka. Obrażenia są bowiem często na tyle poważne, że nie ma innej drogi ratowania zdrowia i życia poszkodowanego.

Poprawa stanu utrzymania drogi, stosowanie innych farb, zmiana zabezpieczenia skraju drogi, używanie zabezpieczeń przez motocyklistów – wszystko to jest w naszym wspólnym interesie. Choćby finansowym.

ARTYKUŁ SPONSOROWANY