Connect with us
Statystyki 2025
  • Zabici w wypadkach - 594
  • Ranni w wypadkach - 10364
  • Kierowcy po alkoholu - 43700
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 51.13
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.39
  • Średnia liczba rannych dziennie: 59.22
  • Zabici w wypadkach - 594
  • Ranni w wypadkach - 10364
  • Kierowcy po alkoholu - 43700
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 51.13
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.39
  • Średnia liczba rannych dziennie: 59.22

Społeczeństwo

„10 mniej” ministra Adamczyka. Takiej wpadki dawno nie było

Szef Krajowej Rady BRD, minister infrastruktury Andrzej Adamczyk przyznał publicznie, że nie widzi różnicy w tym, czy samochód jedzie 10 km/h więcej czy mniej. Nie tylko zaprzeczył fizyce, ale i podważył cały sens działań, którymi powinien się w Polsce zajmować

Opublikowano

-

Szef Krajowej Rady BRD, minister infrastruktury Andrzej Adamczyk przyznał publicznie, że nie widzi różnicy w tym, czy samochód jedzie 10 km/h więcej czy mniej. Nie tylko zaprzeczył fizyce, ale i podważył cały sens działań, którymi powinien się w Polsce zajmować

Minister infrastruktury i szef Krajowej Rady BRD Andrzej Adamczyk. Fot. brd24.pl

Czy minister Andrzej Adamczyk wsiadając do samochodu też nie zdaje sobie sprawy z tego, czym różni się jazda szybsza o 10 km/h? Fot. brd24.pl

Bruksela rozważa podobno blokowanie prędkości w samochodach do 150 km/h. Takie doniesienia dziennikarzy poddano pod dyskusję w Polskich mediach (pomińmy na razie rozważania nad słusznością i ewentualną skutecznością takiego rozwiązania i czy naprawdę taki pomysł w UE się pojawił). Dla TVN24 w tej sprawie wypowiedział się minister Andrzej Adamczyk, szef Krajowej Rady BRD.

– Nie wiem, czy akurat te rozwiązania przyczynią się do zwiększenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym, bo czym różni się prędkość 145 km/h od 155 km/h? – stwierdził Adamczyk, cytowany przez TVN24.pl.

To wypowiedź wstrząsająca. Jeśli najważniejszy urzędnik zajmujący się sprawami bezpieczeństwa na drogach w Polsce otwarcie głosi, że nie wie, czym różni się jazda o 10 km/h szybsza, to oznacza tylko jedno – mamy poważny kłopot.
Bo wyjścia są tylko dwa: albo powierzyliśmy dbanie o bezpieczeństwo drogowe urzędnikowi, który nie ma do tego absolutnie żadnych kompetencji, albo powierzyliśmy je urzędnikowi, który bez względu na liczbę wypadków, ofiar i rannych będzie zawsze populistycznie próbował przypodobać się kierowcom. I to tylko tej niebezpieczniej dla siebie i innych użytkowników dróg części, która uważa, że „można jeździć szybko i bezpiecznie”). Takich, jak również cytowany przez TVN24.pl anonimowy szofer, który stwierdził: – Jeśli ktoś ma umiejętności i potrafi jeździć, może osiągnąć prędkość 220 km/h i jest to bezpieczne, to powinien korzystać z możliwości swojego auta.

Minister Adamczyk jest szefem instytucji, która kilka lat temu wydała miliony na telewizyjne spoty tłumaczące, że „10 mniej” ma znaczenie – chodziło o wolniejszą jazdę w obszarze zabudowanym. Teraz szef Krajowej Rady BRD mówi wprost, że nie ma pojęcia, jakie to ma znaczenie, choć oczywiście, prawda, mówi o prędkościach wyższych (więc procentowo 10 km/h więcej stanowi mniejszy wzrost prędkości niż jazda 60 km/h na ograniczeniu do 50 km/h).

Pomińmy już fakt, że w Polsce nigdzie zgodnie z prawem nie można jechać 155 km/h – choć mamy najwyższy oficjalny limit prędkości na drogach szybkiego ruchu. Bo maksymalna prędkość w Polsce to 140 km/h na autostradzie.
Ale minister Adamczyk lekceważąc prędkość większą o 10 km/h zlekceważył przecież niebagatelnie skrócony czas reakcji – co przy wysokich prędkościach ma istotne znaczenie, a więc zlekceważył zwiększanie ryzyka wypadku (zlekceważył więc cały ostatni dobitny raport OECD [czytaj raport] dowodzący iż nadmierna prędkość ma istotne znacznie w powstawaniu i skutkach wypadków).
Zlekceważył też wydłużającą się drogę hamowania, zlekceważył skutki ewentualnego zderzenia z przeszkodą. To wszystko zresztą, w dość ironicznym tonie natychmiast wyliczyli mu czytelnicy brd24.pl:

zrzut-ekranu-2018-07-26-o-10-56-05

zrzut-ekranu-2018-07-26-o-10-57-05

zrzut-ekranu-2018-07-26-o-10-57-54

 

zrzut-ekranu-2018-07-26-o-10-58-46

Przypomnijmy, bo to ważne, że na taką wypowiedź pozwolił sobie minister kraju, który jest czwarty od końca w UE jeśli chodzi o śmiertelność w wypadkach drogowych. W dodatku w sytuacji, gdy pierwszych sześć miesięcy tego roku zakończyło się wzrostem liczby wypadków i ofiar śmiertelnych w porównaniu do roku 2017.

I mówi to przecież minister, którego, napomina Europejska Rada Bezpieczeństwa Transportu apelując, by ujednolicił dopuszczalną prędkość w obszarze zabudowanym do 50 km/h w dzień i w nocy (Polska jest unijnym ewenementem) i by obniżył prędkość na drogach szybkiego ruchu (wskaźnik liczby zgonów na liczbę kilometrów przejechanych przez samochody polskie autostrady mają najwyższy w UE).

Minister Adamczyk wygłasza taką rzecz także w czasie, gdy inni ministrowie podejmują trudne społecznie reformy – tak jak francuski minister, który od 1 lipca obniżył dopuszczalną prędkość poza obszarem zabudowanym we Francji do 80 km/h – a więc właśnie o 10 km/h! – i spodziewa się dzięki temu ocalić na drogach życie nawet 300 osób rocznie.

Czy kogokolwiek może jeszcze dziwić, że w ministerialnym planie poprawy BRD na lata 2018-2019 nie wpisano właściwie żadnych działań, które mogłyby przynieść skutek? I że jedynym, na co zdobywa się resort pod kierownictwem Andrzeja Adamczyka, to tworzenie raportów oraz tworzenie kampanii społecznych, podczas których można przez chwilę pokazać się na telewizyjnej konferencji?

luz