Prawo
PO straciła koalicjanta w walce o pierwszeństwo pieszych przed pasami
Platforma próbuje rzutem na taśmę uchwalić zmiany w prawie, które dadzą pierwszeństwo pieszym przed pasami. Na ostatnim posiedzeniu Sejmu projekt odesłano jednak znów do Komisji Infrastruktury. Koalicyjny PSL nie jest zmianom przychylny. Czy nowelizacja przepadnie?

Opublikowano
10 lat temu-
przez
luzPlatforma próbuje rzutem na taśmę uchwalić zmiany w prawie, które dadzą pierwszeństwo pieszym przed pasami. Na ostatnim posiedzeniu Sejmu projekt odesłano jednak znów do Komisji Infrastruktury. Koalicyjny PSL nie jest zmianom przychylny. Czy nowelizacja przepadnie?

Platformie nagle zaczęło zależeć na projekcie Beaty Bublewicz, który przez 1,5 roku leżał w sejmowych komisjach. Ale „czerwone światło” wyświetlają mu nie tylko posłowie opozycji. Niechętni są też ludowcy. Fot. rgbstock.com
Projekt posłanki Beaty Bublewicz (PO), blokowany przez 1,5 roku także przez posłów jej partii, teraz stał się jednym z kategorii „pilne przed wyborami”. Partia próbuje więc szybko przyjąć nowelizację Prawa o ruchu drogowym, która ma dać pierwszeństwo pieszym jeszcze zanim wkroczą na pasy (dziś zgodnie z prawem pierwszeństwo mają dopiero wówczas, gdy postawią stopę na przejściu).
Przemiana posła Lassoty
Prace nad przepisami potoczyły się więc w podkomisji i komisji błyskawicznie i nowelizacją zajęto się podczas ostatniego posiedzenia Sejmu. Projekt rozpatrywano w piątkową noc. Z prac komisji sprawozdanie przedstawiał poseł Józef Lassota (PO) – ten sam, który do pewnego czasu był wobec pomysłu Bublewicz bardzo sceptyczny. Sam zgłaszał wiele uwag i poprawek. Na sejmowym posiedzeniu zamienił się jednak w orędownika zmian. Przekonywał, że danie pierwszeństwa pieszym ma głęboki sens. – Proszę państwa, czy nie rozumiecie, że tak trzeba zrobić? – pytał posłów opozycyjnych.
Zaznaczył też, że proponowane zmiany miałyby wejść w życie 1 stycznia 2017 r. – Czyli przewidziano prawie półtora roku na kampanię informacyjną – zaznaczał.
Według nieoficjalnych informacji to właśnie kampania – oprócz potrzeb przedwyborczych – ma być jednym z impulsów, które spowodowały przełom w PO w związku z tą nowelizacją. W tej sprawie kampania społeczna musiałaby bowiem być bardzo intensywna. Nikt nie podaje jeszcze żadnych kwot, ale według naszych informatorów, chodzić może nawet o 60 mln zł na taki cel (dotychczasowe krótsze kampanie realizowane przez MIR kosztowały miliony np. produkcja dwóch spotów w kampanii „10 mniej ratuje życie” wyniosła ok. 800 tys., a na ich emisję w 2013 r. wydano 8 mln zł). Szybkie przeprowadzenie zmiany mogłoby więc umożliwić jeszcze obecnej władzy rozdysponowanie takiego intratnego zlecenia.
PiS i SLD przeciw zmianie
Ale w Sejmie projekt nie spotkał się z ciepłym przyjęciem. Dwie poprawki zaproponowała przedstawicielka Klubu PO posłanka Teresa Świło. – Oprócz obowiązku zachowania szczególnej ostrożności pieszy powinien zasygnalizować zamiar wejścia na przejście przez zatrzymanie się przed przejściem, a wówczas kierujący pojazdem miałby obowiązek zatrzymania pojazdu, by umożliwić pieszemu wejście na przejście. Taka sytuacja daje gwarancję ochrony pieszego, co powinno znacznie ograniczyć wypadki na przejściach dla pieszych – argumentowała.
Dalej było już tylko gorzej. Poseł Jerzy Szmit (PiS) skrytykował proponowane zmiany. – Wnioskujący proponują złe prawo, proponują prawo niebezpieczne, które może spowodować bardzo poważne zagrożenie dla ludzkiego zdrowia, a nawet życia – ostrzegał. Jego zdaniem nowe przepisy nie są jasne i precyzyjne. – To prawo będzie szczególnie niebezpieczne dla osób młodych, które być może w wyniku kampanii, która już jest planowana – i która będzie bardzo kosztowna – dowiedzą się z przelotnej informacji w telewizji, w radio czy w gazecie, że teraz mają większe prawa, że mogą swobodniej wchodzić na jezdnię – mówił – Przypomnę, że takie rozwiązanie, które miało chronić rowerzystów, przyniosło znaczny wzrost liczby wypadków, w których uczestniczyli rowerzyści. Czy to nie jest prosta analogia do tej sytuacji? Czy dzisiaj chcemy to sprowokować? – pytał i zapowiedział, że PiS zagłosuje przeciw tym zmianom.
Wyraźnie przeciw opowiedziało się też SLD. Poseł Maciej Banaszak wytykał, że jest to projekt trudny, dla wielu niezrozumiały i kontrowersyjny. – Przypomnę, że to jest tak daleko idąca zmiana w projekcie ustawy o ruchu drogowym, dająca takie przywileje pieszym, że musimy przeprowadzić kampanie społeczne, aby w miarę bezpiecznie przygotować się na dzień, kiedy ta ustawa weszłaby w życie. Przez 1,5 roku nie dowiedzieliśmy się, czy będą na to pieniądze, skąd będą te pieniądze i jaka
to będzie kwota – wytykał.
PSL się odwraca
Co ciekawe pomocnej dłoni PO nie podało koalicyjne PSL. Występujący w imieniu ludowców poseł Józef Racki bardzo sceptycznie ocenił propozycję Platformy. Stwierdził, że przez nią pieszy często będzie stwarzał niebezpieczeństwo, a nowelizacja zwiększy odpowiedzialność kierowców. Zaznaczył, że PSL podejmie decyzję dotyczącą głosowania po rozpatrzeniu poprawek zgłoszonych przez PiS. Ale i to może nie dać projektowi Bublewicz głosów koalicjanta. – Przede wszystkim Klub PSL weźmie pod uwagę to, czy jesteśmy dzisiaj do tego przygotowani – zaznaczył Racki. – Nie mamy wysepek na przejściach. W Kaliszu są drogi o czterech pasach i pytanie brzmi: Kiedy osoba mniej sprawna przejdzie na drugą stronę czy chociażby do połowy jezdni? Myślę, że należy podjąć szkolenia w zakresie zachowania się na jezdni pieszego i kierowcy. Jeżeli będziemy o tym częściej mówili, to kierowcy będą reagowali na każdego pieszego, a pieszy nie wtargnie na jezdnię ze słuchawkami na uszach, z telefonem komórkowym przy uchu, nie patrząc na to, czy w ogóle ktoś się porusza po jezdni – dodał.
Jeszcze dosadniej stanowisko wyraził Franciszek Jerzy Stefaniuk (PSL). – Niedawno uchwalona ustawa mówi o przekroczeniu o ponad 50 km/h dopuszczalnej prędkości, co skutkuje zabraniem prawa jazdy. Wysoka Izba miała na celu bezpieczeństwo i pieszych, i kierowców. Natomiast Policja wzięła sobie za cel zabranie jak największej liczby praw jazdy i pozbawienie
kierowców uprawnień, i to z pełną zaciętością, oczywiście z mediami, chełpiąc się i informując, ileż to my ludzi pozbawiliśmy praw jazdy itd. – wytykał. – Akurat Wysoka Izba i wykonawcy minęli się po prostu z intencją. Tak samo tutaj uważam. Czy piesi są przygotowani na tę ustawę? Chodzi o to, żebyśmy nie uchwalili czegoś, co doprowadzi do większości wypadków.
Eksperci też mają wątpliwości
Przepisów w Sejmie bronił pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa transportu Paweł Olszewski. – Takie kraje, jak Austria, Belgia, Bułgaria, Czechy, Dania, Francja, Holandia, Niemcy, Norwegia, Szwajcaria, mają analogiczne przepisy do tych przepisów, które my proponujemy Wysokiej Izbie. W Polsce 34 proc. ofiar śmiertelnych to są piesi, którzy stracili życie
właśnie na polskich drogach. W tych krajach, o których powiedziałem, gdzie funkcjonują te przepisy, wskaźnik śmiertelności jest na poziomie ok. 11 proc., nie wyższy niż 20 proc. Różnice widać w sposób ewidentny – podkreślał.
Eksperci mają jednak wątpliwości, czy to dobre porównanie. – W tych innych krajach piesi też częściej przechodzą na czerwonym świetle i nadal wypadków jest mniej niż u nas. A więc chodzi bardziej o kulturę na drogach niż obowiązujące przepisy – uważa Janusz Popiel, prezes Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach Alter Ego. – A tego nie zmieni po prostu wprowadzenie nowego przepisu – zaznacza.
Popiel zauważa jeszcze inny mankament w proponowanej zmianie prawa. – Zgodnie z tymi zapisami pierwszeństwo będą mieć piesi znajdujący się na pasach i także piesi oczekujący na przejście, ale co z wkraczającymi na przejście? – pyta. – Rozumiem, że takich będzie można potrącić czy rozjechać i nikt nie poniesie konsekwencji?
Szybka komisja i co dalej?
Poprawki zgłoszone podczas drugiego czytania spowodowały, że projekt Bublewicz ponownie skierowano do Komisji Infrastruktury. Ta, choć głowiła się nad zapisami półtora roku i jej członkowie potrafili dzielić włos na czworo przy każdym wyrazie w zdaniu, tym razem zadziałała błyskawicznie. Zebrała się kilka godzin po zakończeniu nocnego posiedzenia Sejmu i przyjęła poprawki do projektu w kilkanaście minut.
Projekt znów trafił do Prezydium Sejmu. Posłowie zajmą się nim zapewne na ostatnim przed wakacjami posiedzeniu. Czy PO uda się dać pieszym pierwszeństwo przed pasami? Biorąc pod uwagę postawę koalicjanta wydaje się to dziś mało prawdopodobne.
Łukasz Zboralski