Pojazdy
Koniec mandatów za prędkość? Ford S-MAX zrewolucjonizowałby polskie drogi, gdyby…
Ford Motor Company wprowadza nową technologię – inteligentny ogranicznik prędkości, który czyta znaki i nie pozwala kierowcy jechać za szybko. Ma jednak wadę: można go wyłączyć.

Opublikowano
8 lat temu-
przez
luzFord Motor Company wprowadził nową technologię – inteligentny ogranicznik prędkości, który czyta znaki i nie pozwala kierowcy jechać za szybko. Ma jednak wadę: można go wyłączyć.

System w fordzie S-MAX będzie czuwał, żeby kierowca nie przekraczał prędkości. Fot. materiały prasowe
Jakiś czas temu ford S-MAX trafił na europejski rynek z nowym rozwiązaniem. Na polskich drogach mogłoby przynieść rewolucyjną zmianę, gdyby… było zainstalowane na stałe a nie jako opcja do wykorzystania dla kierowcy. Chodzi o system, który monitoruje znaki drogowe i nie pozwala pojechać szybciej niż pozwala prawo.
Inteligentny ogranicznik prędkości to połączenie dwóch technologii już wcześniej stosowanych w samochodach Forda – programowanego ogranicznika prędkości oraz systemu rozpoznającego znaki drogowe.
Jak to działa?
Kierowca modelu S-MAX może ustawić sobie limit prędkości, którego nie chce przekroczyć, a dodatkowo system kamer wykrywa znaki ograniczenia prędkości – i automatycznie jeszcze ogranicza prędkość jazdy na takich odcinkach. Gdy limit prędkości będzie dopuszczalnie większy, auto będzie przyspieszało do limitu ustawionego wcześniej przez kierowcę.
Inteligentny ogranicznik prędkości (działający w zakresie od 30 do 200 km/h) reguluje prędkość auta przez ograniczanie dopływu paliwa, a nie za pomocą hamulców. Te wykorzystywane są w innym systemie, w który wyposażono S-MAX, czyli asystencie prekolizyjnym. Samochód potrafi rozpoznać przeszkodę na drodze i przy braku reakcji kierowcy na ostrzeżenie, automatycznie zahamować pojazd.

Ford S-MAX jest wyposażony w liczne systemy zapewniające bezpieczeństwo m.in. system prekolizyjny. Fot. materiały prasowe
Dlaczego nie na stałe 😉
Eksperci z Ford Motor Company tłumaczyli, że system nowego S-MAX ma pomóc likwidować „jeden ze stresów towarzyszących kierowcom”. – Nie zawsze są świadomi przekroczenia prędkości i czasem zdają sobie z tego sprawę dopiero gdy otrzymują grzywnę w korespondencji lub są zatrzymywani przez organy ścigania – powiedział Stefan Kappes, aktywny szef ds. Bezpieczeństwa, Ford Europe.
Zastanawiające, że koncerny motoryzacyjne chcą wciąż tylko „lekko pomagać” zamiast rozwiązać problem. Bo skoro technologia, która nie pozwala jechać szybciej tam, gdzie prawo tego nie pozwala, mogłaby być zastosowana na sztywno, na stałe. Przecież jeśli szybciej – zgodnie z prawem – nie można, to wręcz należałoby taki system montować we wszystkich autach, niewyłączalny. O ile mniej wypadków byłoby wówczas w Polsce, gdzie wciąż tak wielu kierowców jest przekonanych, że ograniczenia nie są dla nich, bo oni potrafią „szybko ale bezpiecznie”.
Tak się jednak nie dzieje. I – nawet gdy nie można jeździć po pijanemu – żaden z koncernów nie montuje automatycznie alcolocków, choć przy masowym zastosowaniu koszty dla klientów byłyby niezauważalne. Czy dlatego, że technologie są niedopracowane (widziałem kilka systemów rozpoznających znaki i rzeczywiście czasem nie trudno byłoby im zaufać)? Czy może dlatego, że klienci lubią mieć możliwość łamania prawa i oburzyliby się, gdyby tę możliwość im odebrać? Kto wie?
ai