Polska policja bohatersko włączyła się w walkę ze smogiem i zaczęła robić akcje badania spalin samochodów z odbieraniem kierowcom dowodów rejestracyjnych. Tylko coś tu się mocno nie zgadza. Kierowca nie ma domowego sprzętu do kontroli spalin – co roku płaci za to na przeglądzie. Więc jeśli kogoś można ukarać, to diagnostów i stacje kontroli pojazdów. Inaczej jest to po prostu podwójne karania niewinnych

Łukasz Zboralski, redaktor naczelny brd24.pl Fot. brd24.pl
Na stronach i serwisach policyjnych obserwuję od kilku dni wysyp informacji o specjalnych akcjach, w których policjanci bohatersko walczą ze smogiem z samochodowych wydechów. „Przecież chodzi o zdrowie nas wszystkich” – podsumowała jedną z takich akcji w Toruniu, podczas której zatrzymano osiem dowodów rejestracyjnych, Komenda Wojewódzka Policji w Bydgoszczy.

Policjant z Torunia podczas akcji „SMOG”, którą KWP Bydgoszcz chwali się na Twitterze. Źródło: Twitter/KWP Bydgoszcz
Przecieram oczy – bo to wprost niewiarygodne wypaczenie tego, czym policja jako służba być powinna. To jest jakaś szalona opresja wobec posiadaczy samochodów – tyle, że akurat modna, bo smog i tak dalej.
Są rzeczy, o które kierowca musi zadbać. Samochód musi mieć sprawny. I wiele w tym samochodzie rzeczy jest w stanie sam kontrolować – albo, gdy coś zauważy, sprawdzić u jakiegoś mechanika. Tylko nikt nie ma w domu sprzętu do analizy składu spalin. Ba, nie widziałem tego w żadnym zwykłym warsztacie mechanicznym.
I dlatego właśnie co roku kierowca musi pojechać na obowiązkowy przegląd na stację kontroli pojazdów, gdzie w ramach obowiązkowej opłaty ok. 100 zł diagnosta powinien także przeprowadzić analizę spalin (dla silników benzynowych – emisję zanieczyszczeń gazowych, w tym przede wszystkim tlenku węgla i węglowodorów, w przypadku diesla – zawartość sadzy czyli tzw. zadymienie spalin).
Skoro kierowca co roku płaci za badanie, a samochód to badanie przechodzi pozytywnie, to owszem, policja powinna kontrolować samochody – ale ustawić się przed stacją kontroli pojazdów i sprawdzać te z zaliczonym przeglądem. A potem policja powinna zgłosić przekroczenia uprawnień i poświadczenia nieprawdy dokonane przez diagnostów.
Tak zadziałałaby służba, która chciałaby „zadbać o zdrowie” obywateli i działać na ich korzyść. Tak zadziałałoby sprawne państwo.
Łukasz Zboralski