Społeczeństwo
Ponad 300 km/h przez Warszawę. Prokuratura umarza. Nie było „realnego zagrożenia”

Opublikowano
1 godzinę temu-
przez
luzPolskie prawo jest bezsilne wobec bandytów drogowych, zanim nie doprowadzą do tragedii. Prokuratura umorzyła postępowanie wobec kierowcy, który jechał 300 km/h przez Warszawę. Bo uznała, że nie stworzył „realnego zagrożenia”. Odpowie tylko za wykroczenie
Trzy tygodnie temu w mediach społecznościowych „Mr.Badass” – youtuber, instagramer motoryzacyjny – pokazał nagrania, jak na publicznej drodze, w Warszawie, rozpędza BMW do 390 km/h. W postępowaniu ustalono potem, że na prędkościomierzu była nakładka i rzeczywista prędkość auta wynosiła ok. 330 km/h – co też było prędkością skandalicznie za wysoką.
Kierowca pędzący 390 km/h na S79 w Warszawie, z telefonem w ręku, nagrywa własne nieodpowiedzialne zachowanie. Nagranie zamieścił na swoim Instagramie "Mr. Badass", entuzjasta motoryzacji, youtuber i miłośnik BMW, działając w poczuciu bezkarności, lekkomyślnie stwarzają… pic.twitter.com/TH4JZ1C0O2
— Krengiel🇵🇱 (@krulbijedame) June 24, 2025
Po nagłośnieniu jego czerwcowego wyczynu, policja zareagowała błyskawicznie. Zatrzymała dwóch mężczyzn i zabezpieczyła ten samochód.
„W związku z informacjami pojawiającymi się w przestrzeni medialnej przedstawiającymi brawurową jazdę kierowcy BMW ulicami Warszawy informujemy, że w tej sprawie stołeczni policjanci zatrzymali dzisiaj dwóch mężczyzn, obywateli Polski w wieku 38 i 33 lat. Dodatkowo policjanci zabezpieczyli pojazd marki BMW oraz sprzęt służący do rejestracji i publikacji nagrań ze zdarzenia. Czynności w toku” – poinformowała na X Komenda Stołeczna Policji.
Okazuje się, że policjanci wykonali pracę bez sensu.
Prokuratura umarza
Sprawa trafiła do prokuratury. Jak ujawniło radio RMF FM śledczy ze stolicy uznali, że kierowca nie popełnił przestępstwa sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia katastrofą w ruchu drogowym. Bowiem zgodnie z polskim prawem w takim przypadku musi występować realne zagrożenie dla większej liczby osób. Prokuratura sprawę umorzyła i przekazała na powrót policji – ta będzie mogła 33-letniego youtubera ukarać jedynie za wykroczenie dotyczące przekroczenia dozwolonej prędkości.
W tej sprawie znów objawiła się niemoc polskiego prawa. Widzieliśmy ją już lata wcześniej przy sprawie „Froga” – innego youtubera, który filmował jazdę ze skrajnymi prędkościami i pokazywał w sieci. Jego zachowanie w sądzie uznane zostało również wyłącznie za zbiór wykroczeń.
W Sądzie Rejonowym dla Warszawy Mokotów sędzia Agata Pomianowska uwolniła go od zarzutów związanych z niebezpiecznym zachowaniem na ulicach stolicy. Powód? Biegły sądowy uznał, że… pirat drogowy dobrze jeździ samochodem.
„Oskarżony nie wyczerpał znamion sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, ponieważ pomimo brawurowej jazdy, poruszając się z dużą prędkością i powodując dezorganizację na drodze, oskarżony w krytycznym czasie panował nad swoim pojazdem” – usłyszeliśmy na sali sądowej w tej sprawie
Nowelizacja Myrchy nie pomoże
Do Sejmu trafiła już nowelizacja prawa karnego, która ma pomóc w walce z drogowymi bandytami. Jednak w przypadkach takiej brawurowej, niebezpiecznej jazdy nowe prawo nadal pozostanie wydmuszką.
W nowelizacji pilotowanej przez wiceministra sprawiedliwości Arkadiusza Myrchę zapisano bowiem karę więzienia – od 3 miesięcy do 5 lat – za „brawurową jazdę”, ale definicja tej jazdy w praktyce prawie nikogo nie pozwoli ukarać.
Bowiem za brawurową jazdę uznawane będzie przekroczenie dopuszczalnej prędkości co najmniej o połowę na autostradzie lub drodze ekspresowej albo co najmniej dwukrotnie na innej drodze – jednak jednocześnie będzie musiało wystąpić stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa innej osoby oraz naruszenie jeszcze jakiegoś przepisu.
Takie sformułowanie prawa spowoduje, że tacy youtuberzy jak „Frog” czy „Mr.Badas” nadal będą mogli być karani tylko za wykroczenie – tak jak dziś.
Łukasz Zboralski