Społeczeństwo
Prokuratura: nie wiemy, czy pani Anna zmarła przez wypadek, czy w wyniku działania osób trzecich

Opublikowano
10 godzin temu-
przez
luzPortal brd24.pl ujawnił, że po wypadku z udziałem adwokata jadącego po kokainie prokuratura nie umie powiązać śmierci pieszej z tym, że przygniotło ją dachujące auto. Nie zabezpieczono bowiem jej ciała do sekcji przed kremacją. Prokuratura uważa, że nie popełniła błędu. Wini rodzinę ofiary i zakład leczniczy, który nie przekazał informacji

Dwa dni temu w portalu brd24.pl ujawniliśmy kulisy śledztwa dotyczącego wypadku drogowego z 9 czerwca 2024 roku. Wówczas na skrzyżowaniu ulic Puławskiej i Malczewskiego w Warszawie taksówkarz z Białorusi Gennady A. skręcając w lewo z ulicy Puławskiej w Malczewskiego zajechał toyotą prius drogę jadącemu na wprost ulicą Puławską BMW adwokatowi Michałowi C. Po zderzeniu BMW dachowało na chodnik, wpadło w sześć osób. Jedna z nich – 84-letnia wówczas pani Anna – została ciężko ranna. Zmarła cztery miesiące po wypadku, nigdy nie odzyskując przytomności i będąc od początku podłączoną do respiratora.
Biegły nie wiedział, czy zmarła od obrażeń w wypadku
Portal brd24.pl dotarł do opinii, którą wydał Zakład Opiekuńczo-Leczniczy Konstancja w Konstancinie. To tam – z oddziału intensywnej terapii warszawskiego szpitala – przewieziono panią Annę. Uznano, że dalsza intensyfikacja leczenia nie ma sensu. W zapisach medycznych widać, że stan pieszej po wypadku był wciąż albo krytycznie ciężki, albo bardzo ciężki, prawie stale była wentylowana przez respirator. Nie odzyskiwała przytomności. Ciało reagowało tylko na bodźce bólowe.
30 września 2024 r. pani Anna zmarła.
Zakład nie widział potrzeby przeprowadzania sekcji zwłok. „(…) wydaje się oczywiste, że stan kliniczny chorej i leczone w szpitalu i w Ośrodku Konstancja powikłania były skutkiem przebytych w wyniku wypadku uszkodzeń ciała, w tym ciężkiego uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego. Zatrzymanie krążenia, uwzględniając wiek chorej i przebyte i istniejące obciążenia organizmu jest zjawiskiem bardzo prawdopodobnym w tego typu sytuacjach. Nie wykonywano sekcji zwłok, ponieważ z medycznego punktu widzenia nie wniosłaby ona żadnej istotnej nowej wiedzy o pacjentce i jest to badanie zlecane tylko w bardzo szczególnych przypadkach, nawet w praktyce oddziałów szpitalnych” – czytamy w opinii wydanej przez Ośrodek Konstancja.
Prokurator poprosiła biegłego sądowego lekarza dr. hab. n med. Mieszko Olczaka o wydanie opinii uzupełniającej. Miał odpowiedzieć m.in. na pytanie, jaka była przyczyna zgonu pani Anny i czy można jej śmierć powiązać z obrażeniami po wypadku.
„W konkretnym przypadku brak wykonania sekcji zwłok uniemożliwia wskazanie przyczyny zgony Anny (…)” – napisał biegły lekarz w podsumowaniu swojej opinii uzupełniającej. – „Z uwagi na powyższe nie jest możliwe wskazanie przyczyny zgonu Anny (…) oraz wskazanie bezpośredniego związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy doznanymi obrażeniami wielonarządowymi a przyczyną zgonu”.
Prawnicy, z którymi rozmawiał brd24.pl, uznali taki wniosek z opinii za „dziwny”.
Prokuratura: mąż nie poinformował o zgonie i kremacji
Zadaliśmy Prokuraturze Okręgowej w Warszawie pytania o tę sprawę. Na jedno z nich prokuratura nie odpowiedziała – nie ujawniła nazwiska prokurator, która prowadziła tę sprawę.
Jednocześnie śledczy podkreślili, że polecili szpitalowi informować o pogorszeniu stanu pacjentki lub o jej zgonie. Jednak rodzina zabrała panią Annę do prywatnego ośrodka. I tej informacji prokuratura już nie otrzymała. O zgonie dowiedziała się za późno – już po kremacji.
„Bezpośrednio po zdarzeniu Klinika na ul. Szaserów gdzie przebywała pokrzywdzona w wypadku kobieta została poinformowana przez Prokuraturę o konieczności przekazania niezwłocznie informacji w przypadku stwierdzenia zgonu pokrzywdzonej i nie wydawania zwłok rodzinie z zastrzeżeniem przez Prokuraturę konieczności ewentualnego zabezpieczenia ciała do badań sekcyjnych. Po kilku miesiącach na żądanie rodziny pokrzywdzona została przewieziona do prywatnego ośrodka gdzie zmarła po kilku miesiącach pobytu” – informuje prokurator Piotr A. Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie – .”Mąż pokrzywdzonej pozostawał w kontakcie z Prokuraturą, ustanowił się w jego imieniu pełnomocnik – jeden z najwybitniejszych praktyków ostatnich dziesięcioleci zajmujący się wypadkami komunikacyjnymi. Mąż zmarłej nie poinformował Prokuratury w którym ośrodku przebywa pokrzywdzona, gdyż taka była jego wola, nadto był stale informowany o niezwłocznym zawiadomieniu Prokuratury o pogorszeniu zdrowia i ewentualnej konieczności wykonania sekcji zwłok w przypadku zgonu pokrzywdzonej. W kilkanaście dni po zgodnie zmarłej prokurator prowadząca była poinformowana przez męża zmarłej, iż żona zmarła i po kremacji doszło do pochówku. O tych okolicznościach nie był poinformowany przez rodzinę, tj. męża także ustanowiony pełnomocnik. Wobec niemożności przeprowadzenia badań sekcyjnych, opinia biegłego lekarza sądowego została wydana na podstawie zabezpieczonej dokumentacji lekarskiej z okresu leczenia pokrzywdzonej i nie budzi ona żadnych wątpliwości”.
Prokurator podkreślił, że brak informacji ze strony ośrodka w Konstancinie uniemożliwił śledczym sekcję zwłok i wykazanie przyczyny zgonu.
„Niepowiadomienie przez personel tego ośrodka organów ścigania o zgonie pokrzywdzonej uniemożliwiło zabezpieczenie zwłok i przeprowadzenie sekcji zwłok, która pozwoliłaby ustalić czy zgon był bezpośrednio następstwem obrażeń odniesionych w zdarzeniu drogowym, czy też ewentualnie nastąpił w wyniku zamierzonego lub niezamierzonego działania osób trzecich np. podczas pobytu w prywatnym ośrodku czy też względnie był wynikiem nieodpowiedniej opieki nad pacjentką. Z tych powodów określenie opinii niezwykle doświadczonego biegłego z zakresu medycyny sadowej dr. Mieszka Olczaka przez anonimowych prawników jako „dziwna” winno być ocenione jako pusta retoryka” – stwierdził prokurator Skiba.
Łukasz Zboralski