Connect with us
Statystyki 2025
  • Zabici w wypadkach - 681
  • Ranni w wypadkach - 12071
  • Kierowcy po alkoholu - 49866
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 53.16
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.49
  • Średnia liczba rannych dziennie: 61.9
  • Zabici w wypadkach - 681
  • Ranni w wypadkach - 12071
  • Kierowcy po alkoholu - 49866
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 53.16
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.49
  • Średnia liczba rannych dziennie: 61.9

Społeczeństwo

Biegły pisze głupoty w opiniach po wypadkach. Sąd: za to nie można go skreślić z listy

Opublikowano

-

Portal brd24.pl pokazał dwie opinie biegłego, które stały w jawnej sprzeczności z faktami oraz prawem. Przez jedną z takich opinii skazano niewinnego kierowcę. Sąd Okręgowy w Katowicach uznał, że za to nie można skreślić biegłego z listy i będzie dalej opiniował m.in. wypadki drogowe

Radosław Romanek, komendant Straży Miejskiej w Dąbrowie Górniczej, jest wpisany na listę biegłych sądowych ds. ruchu drogowego przez prezesa Sądu Okręgowego w Katowicach do 2028 r. Fot. KM PSP w Dąbrowie Górniczej

Sprawa biegłych sądowych rekonstruujących wypadki (i nie tylko) to jeden z poważnych problemów trawiących polski wymiar sprawiedliwości. Biegłym w Polsce może zostać każdy. Nie ma żadnych formalnych wymogów. Decyduje o tym po prostu prezes każdego z sądów okręgowych.
Kolejnym problemem jest lenistwo prokuratorów. Już na etapnie postępowań w zasadzie wolą, by kwestię odpowiedzialności prawnej podejrzanego rozstrzygał za nich biegły. W sprawach wypadków drogowych śledczy powinni prosić biegłych, najczęściej inżynierów od dróg czy samochodów, wyłącznie o rekonstrukcję przebiegu wypadku w czasie i przestrzeni. Tymczasem pytają ich o to, kto jest winnym w świetle prawa. To poważne zaburzenie, bo inżynierowie nie są wykształconymi prawnikami. Opinie biegłych po wypadkach często zawierają więc błędy. Trudno nam to kontrolować na poziomie państwa, bo te opinie wpływają już na decyzje śledczych, więc sprawy czasem w ogóle nie trafiają do sądów. Tak było m.in. w sprawie biegłego, do którego opinii dotarł portal brd24.pl.

Biegły Romanek obwinia poszkodowanego pieszego

Na opinię biegłego inżyniera Radosława Romanka, wieloletniego komendanta Straży Miejskiej z Dąbrowy Górniczej, natrafiliśmy przy okazji sprawy wypadku z pieszym na przejściu w Sosnowcu.

18 lutego 2023 r. na ulicy Sienkiewicza w tym mieście na przejście dla pieszych wchodził mężczyzna. Wjechała w niego skręcająca z ulicy Warszawskiej w Sienkiewicza Małgorzata K. kierująca osobowym samochodem. Służby zawiadomił świadek zdarzenia. Miał nagranie na rejestratorze, ale policja się tym nie zainteresowała. Prokuratura i policja dwa razy próbowały umarzać to postępowanie – choć na filmie widać, że pieszy wchodził na pasy przy zielonym świetle.

W jednym przypadku prokuratura posiłkowała się właśnie opinią biegłego Romanka. Ten napisał w swojej opinii – sprzecznie z materiałem filmowym – że pieszy wszedł na czerwonym świetle i nie udzielił pierwszeństwa kierującej toyotą Małgorzacie K. „Brak jest podstaw, by zarzucić kierującej pojazdem marki Toyota naruszenie zasad ruchu drogowego mających wpływ na zaistnienie wypadku” – dodał zrzucając całą winę na ofiarę.

Po tekstach portalu brd24.pl i pokazaniu na zdjęciach z filmu – klatka po klatce – przebiegu zdarzenia, Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu uznała, że umorzenie postępowania było „przedwczesne”. Po naszych tekstach śledczy skorzystali z innego biegłego. Uznali, że kierująca pojazdem odpowiada za spowodowanie wypadku i skierowali wobec Małgorzaty K. akt oskarżenia do sądu.

W Sądzie Rejonowym w Sosnowcu nieoczekiwanie sędzia zgodził się na przedziwny wniosek obrony Małgorzaty K. – dopuścił, by wobec poszkodowanego (miał kłopoty z alkoholem w życiu, nie krył tego podczas rozprawy, a podczas wypadku był pijany) wydać opinię psychologiczną. Trudno znaleźć uzasadnienie dla takiej opinii.
Ten proces brd24.pl będzie relacjonował. Byliśmy obecni na ostatniej rozprawie. Skończyła się po kilku minutach, bo nie stawił się świadek – od nas dowiedział się, że w ogóle dostał wezwanie, bo nie przebywa w Polsce, pracuje za granicą.

Biegły Romanek obwinia kierowcę skrzywiając prawo

Po raz kolejny natrafiliśmy na opinię biegłego Radosława Romanka, gdy opisaliśmy niesłusznie skazanego przez sądy kierowcę autobusu miejskiego z Katowic Janusza Błaszczyka.

W kwietniu 2024 r. pan Janusz jechał ulicą Jankego i na skrzyżowaniu skręcał w prawo w ulicę Kolejową. Miał zielone światło. Jechał wolno. Wychylił się i zobaczył, że mimo jego zielonego światła, ktoś szybko jedzie samochodem osobowym. Hamował i jedna z pasażerek przewróciła się uderzając w kasownik, rozcięła sobie łuk brwiowy.
Kierowca osobówki – jak się potem okazało – także wjechał na skrzyżowanie na zielonym świetle, ale skręcał na skrzyżowaniu w lewo.

Policja na początku nie miała problemu z oceną prostej kolizji. Choć w piśmie policyjnym funkcjonariuszka popełniła podstawowy błąd – napisała, że pan Janusz skręcając na skrzyżowaniu „włączał się do ruchu – ogólna ocena zdarzenia była jasna: to kierowca nieustalonej osobówki nie ustąpił pierwszeństwa kierującemu autobusem.

Potem jednak policja nagle zmieniła zdanie. Przekonywała pana Janusza, że to on jest winny. Stworzyli teorię, że prawoskręt na skrzyżowaniu tworzy oddzielne skrzyżowanie. Pan Janusz odmówił przyjęcia mandatu, więc sprawę skierowali do sądu. Z pism wynika, że wówczas już wiedzieli, kto był kierowcą osobowego samochodu – inaczej niż gdy oceniali sytuację na początku.

Sąd Rejonowy Katowice-Wschód uznał, że pan Janusz jest winnym kolizji. Oparł się na opinii biegłego inżyniera Radosława Romanka. Sąd kazał inżynierowi interpretować prawo i ocenić winę.
Biegły Romanek w swojej opoinii źl;e opisał sygnalizator dla kierunku, w którym jechał autobus – napisał, że był to sygnalizator S-1, tymczasem nawet na zdjęciach w opinii widać, że to sygnalizator S-2. Najbardziej kuriozalnym był jednak fakt, że biegły zanegował podstawową zasadę w ruchu drogowym – czyli hierarchię znaków i sygnałów drogowych. Ta mówi bowiem, że o pierwszeństwie przejazdu decyduje najpierwo osoba kierująca ruchem na skrzyżowaniu, w dalszej kolejności – sygnalizacja świetla, a dopiero gdy ona jest wyłączona – znaki drogowe.

Tymczasem biegły Romanek napisał tak:

„1. Kierujący samochodem marki Mazda oraz autobusem marki MAN wjechali na połączenie jezdni przy nadawanym dla ich kierunku sygnale zielonym.

  1. Sygnalizatory dla kierunku ruchu autobusu oraz samochodu Mazda nie gwarantowały bezkolizyjnego przebiegu toru jazdy.
  2. Z uwagi na ww. uwarunkowanie o pierwszeństwie decydowały znaki pionowe.
  3. Z punktu widzenia kierującego autobusem umiejscowiony był znak B20 „STOP” co wskazuje, że jadący ulicą Kolejową posiada prawo pierwszeństwa przed skręcającym z ulicy Jankego w prawo.
  4. Reasumując zatem kierujący autobusem MAN w zaistniałej sytuacji drogowej miał obowiązek udzielenia pierwszeństwa kierującemu samochodem Mazda co wynikało z oznakowania pionowego połączenia jezdni ulicy Jankego oraz Kolejowej”.

Niestety, takie skrzywione spojrzenie na prawo powielił sędzia Manfred Lazaraek z Sądu Okręgowego w Katowicach, do którego odwołał się pan Janusz. „(…) dla obu tych kierunków jazdy na sygnalizatorze świeciło się światło zielone. Tak więc po to jest ustawiony cytowany znak „stop” by rozstrzygnąć kwestię pierwszeństwa wjazdu w ul. Kolejową w opisanej wyżej sytuacji” – stwierdził w uzasadnieniu i prawomocnie już skazał kierowcę autobusu za kolizję, w której ten nie był winny.

– Biegły z przyczyn niezrozumiałych nie zastosował art. 5 ustawy PoRD, który nadaje „Hierarchię dyrektyw”. Odnoszę wrażenie, może złośliwie, ale jednak, że ów biegły nie uczestniczy, a być może nigdy nie uczestniczył w ruchu drogowym w charakterze osoby decydującej, może jedynie jako pasażer, bo w przeciwnym razie wiedziałby z całą pewnością, że nie należy stosować się do znaków regulujących pierwszeństwem w przypadku działającej sygnalizacji świetlnej, podobnie jak nie należy stosować się do sygnalizacji, gdy ruchem kieruje policjant. Ustawienie znaku STOP w tym konkretnym przypadku wynika z potrzeby uregulowania pierwszeństwa przejazdu w przypadku, gdyby sygnalizacja świetlna została wyłączona lub uległa awarii – komentował tę opinię Romanka i wyroki sądów Mariusz Sztal, ekspert ds. ruchu drogowego, były egzaminator na prawo jazdy.
Takie samo zdanie przedstawił inny ekspert ds. ruchu drogowego, biegły sądowy – Filip Grega.

Po naszym tekście Rzecznik Praw Obywatelskich obiecał, że zajmie się sprawą niesłusznie skazanego pana Janusza i złoży w tej sprawie kasację do Sądu Najwyższego.

Prezes sądu nie chce wnikać, co jest w opiniach. Romanek zostaje

Biegły Radosław Romanek jest wpisany na listę biegłych Sądu Okręgowego w Katowicach od 1996 roku. Od tego czasu nieprzerwanie wydaje opinie w sprawach wypadków oraz w sprawach określania stanu technicznego i wyceny jachtów motorowych i żaglowych. Jest również biegłym na listach sądów okręgowych w Gliwicach, Krakowie, Bielsko-Białej, Częstochowie, Warszawie i Opolu.

Zapytaliśmy prezesa Sądu Okręgowego w Katowicach, czy nadal powinien być na liście biegłych po tym, jak ujawniliśmy, jakie opinie wydał w sprawach wypadku z pieszym i kolizji kierowcy autobusu miejskiego.

Michał Niedopytalski, wiceprezes Sądu Okręgowego w Katowicach już na początku pisma do brd24.pl stwierdził, że musi odpowiadać na „nietypowe pytania prasowe”. Uznał, że „brak podstaw do skreślenia biegłego z listy biegłych przy Sądzie Okręgowym w Katowicach”. Powód? Bo zastrzeżenia są do merytoryki opini biegłego – czyli jej istoty – a na to sądy w ocenie biegłych nie mogą zwracać uwagi. Co innego, gdyby biegły nieterminowo sporządzał opinie itd. Pisania głupot w opiniach sąd nie może brać pod uwagę.

„(…) stwierdzić należy, iż Pana krytyka wydanej przez biegłego opinii dotyczy merytorycznych treści zawartych w opinii biegłego sądowego Radosława
Romanka, co skutkuje, iż zarzuty w niej podniesione nie podlegają kompetencjom nadzorczym związanym z nadzorem administracyjnym sprawowanym przez Prezesa Sądu Okręgowego w stosunku do biegłych sądowych w oparciu o przepisy rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 24.01.2005 r. w sprawie biegłych sądowych (Dz. U. Nr 15, poz. 133)” – napisał wiceprezes Sądu Okręgowego w Katowicach w odpowiedzi na pytania prasowe brd24.pl. I dodał: „ając na uwadze wyżej naprowadzone kwestie Prezes Sądu uznał, iż brak podstaw do podejmowania wobec biegłego Radosława Romanka jakichkolwiek czynności w oparciu o nadzór administracyjny sprawowany nad biegłymi sądowymi w oparciu o przepisy rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 24.01.2005 r. w sprawie biegłych sądowych (Dz. U. Nr 15, poz. 133) w związku ze złożonym przez Pana pytaniem”.

Wiceprezes sądu przytoczył, że odpytał w sumie 16 prezesów sądów okręgowych i rejonowych w sprawie Romanka. „(…) opinie sporządzone przez biegłego tak w sprawach karnych jak i cywilnych w przeważającej mierze sporządzone zostały terminowo, w sposób rzetelny i profesjonalny. Do sporządzonych opinii nie zgłaszano zastrzeżeń. Wynika również, że współpraca z biegłym została oceniona pozytywnie, jak też nie zgłaszano zastrzeżeń co do osoby i pracy biegłego” – napisał.

Reforma Bodnara pomoże?

Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar rok temu – w lipcu 2024 r. – zaprezentował założenia ustawy o biegłych sądowych. Prace nad tymi zapisami prowadził specjalny zespół roboczy oraz pełnomocnik ministra sprawiedliwości ds. biegłych sądowych prof. Tadeusz Tomaszewski.
Reforma zakłada, że funkcji biegłego nie można będzie już pełnić tylko dlatego, że prezes sądu wpisze kogoś na listę. Biegły będzie musiał potwierdzić kwalifikacje w procedurze certyfikacyjnej. Tę przeprowadzać będzie powołana przez ministra sprawiedliwości omisja Certyfikacyjna Biegłych Sądowych i Instytucji Opiniujących. Certyfikaty przyznawane będą na 5 lat.

Do dziś resort sprawiedliwości nie pokazał projektu takich zapisów i nie odbyły się nad nim konsultacje publiczne.