Prawo
Zabił rowerzystkę. Sąd złagodził mu karę, bo przepisy dotyczące przejazdów rowerowych są wadliwe
Opublikowano
3 miesiące temu-
przez
luzKierowca Ubera patrzył w telefon, jechał szybko, pod wpływem marihuany i zabił rowerzystkę na przejeździe rowerowym w Poznaniu. Sąd właśnie obniżył mu karę. Sędzia podkreślił, że przez wadliwe przepisy dotyczące pierwszeństwa na przejazdach rowerowych część winy ponosi ofiara. Portal brd24.pl ujawnił ten problem jako pierwszy dwa lata temu. Prawa do dziś nie naprawiono
Ten wypadek wydarzył się 9 lutego 2023 r. na ul. Dąbrowskiego w Poznaniu. 27-letnia rowerzystka zatrzymała się przed przejazdem – choć tego robić nie musiała. Kierowca jadący pasem ruchu z jednego kierunku się zatrzymał. Rowerzystka wjechała wówczas na przejazd. Jednak drugim pasem jechał Uberem 35-letni Białorusin. Aliksandr S. Jechał za szybko, jechał pod wpływem marihuany (w stężeniu porównywalnym do działania na organizm jak pół promila alkoholu) i uderzył w kobietę. Kierowca zatrzymał się, udzielał jej pomocy, ale rowerzystka zmarła.
W lutym pierwszy wyrok w tej sprawie wydał Sąd Rejonowy Poznań-Grunwald i Jeżyce w Poznaniu. Skazał kierowcę na sześć lat i sześć miesięcy więzienia. Dożywotnio zakazał mu prowadzenia pojazdów i nakazał zadośćuczynienie na rzecz bliskich ofiary w kwocie łącznej 150 tys. zł. Zasądził też wpłatę 5 tys. zł na rzecz Fundusz Sprawiedliwości.
Sędzia obniża wyrok: przepisy powinny tak samo chronić rowerzystów jak pieszych. Nie chronią
Po apelacji sprawę w ubiegły czwartek rozstrzygnął Sąd Okręgowy w Poznaniu. Sędzia Sławomir Jęksa zmniejszył karę dla kierowcy do pięciu lat i czterech miesięcy pozbawienia wolności. Uznał bowiem, że rowerzystka przyczyniła się do wypadku w poważnym zakresie. Bo nie powinna wjechać na przejazd w takiej sytuacji – nie miała bowiem pierwszeństwa.
Jak relacjonowała “Gazeta Wyborcza”, sędzia Jęksa podkreślał, że przepisy w sprawie pieszych i rowerzystów są w Polsce niespójne. Bowiem po zmianie prawa trzy lata temu, piesi mają pierwszeństwo nie tylko wtedy, gdy już znajdują się na pasach, ale także wówczas, gdy na nie dopiero wchodzą. Takiego prawa nie ma w sprawie przejazdów rowerowych. Rowerzyści mają pierwszeństwo dokładnie w takim momencie – jak przez lata mieli piesi – czyli dopiero znajdując się na przejeździe.
“Zachowanie pieszych i rowerzystów w tych miejscach wydaje się zbliżone, więc ich życie powinno być tak samo chronione. Nie jest” – tłumaczył sędzia cytowany przez “GW”. – “Przepisy Prawa o ruchu drogowym nie są najłatwiejsze do zrozumienia. Nie są też specjalnie spójne. Powinny tak samo chronić pieszych i rowerzystów, ale nie chronią. Nie wiem, dlaczego doszło do takiego rozróżnienia”.
BRD24.pl pierwszy alarmował o niebezpiecznym prawie
Wyrok sądu w sprawie wypadku z rowerzystką jest pokłosiem zmian prawa, które wprowadziły w Polsce chaos na przejazdach dla rowerów.
Portal Brd24.pl dwa lata temu ujawnił, że urzędnicy Ministerstwa Infrastruktury podczas nowelizacji przyznającej pieszym pierwszeństwo zanim wejdą na pasy, dokonali zmian w definicjach znaków i doprowadzili do prawnego zamieszania na przejazdach rowerowych w sytuacjach, gdy taki przejazd przecina drogę kierowcom samochodów (bo gdy kierowca skręca w drogę poprzeczną, to sytuacja jest jasna – musi ustąpić pierwszeństwa rowerzyście już będącemu na przejeździe, jak i dopiero tam wjeżdżającemu).
Jak do tego doszło? Podczas nowelizacji zapisano w niej – bez konsultacji i informacji dla społeczeństwa, że w rozporządzeniu dotyczącym znaków drogowych “w § 47 uchyla się ust. 4”. Skasowany ustęp rozporządzenia określał bowiem, jak kierowca ma się zachować dojeżdżając do miejsca, w którym znak pionowy mówi mu, że będzie tam przejazd dla rowerów.
W przypadku znaków D-6a (przejazd dla rowerzystów) oraz D-6b (przejście dla pieszych i przejazd dla rowerzystów) rozporządzenie w paragrafie 47, w punkcie 4 mówiło, że kierowca “jest obowiązany zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych lub rowerzystów znajdujących się w tych miejscach lub na nie wchodzących lub wjeżdżających“. To nakładało na kierowców taki sam rodzaj zachowania, jaki po latach wywalczono w sprawie pieszych – dojeżdżając do przejazdu dla rowerów kierowca musiał obserwować otoczenie drogi, bo musiał ustąpić rowerzyście zanim ten znalazł się na przejeździe rowerowym – czyli jeszcze w trakcie “wjeżdżania”.
W listopadzie jednak cały ten punkt został z rozporządzenia usunięty. Jednak inaczej niż w sprawie pieszych, usuniętego fragmentu nie wpisano do Ustawy Prawo o ruchu drogowym. Zatem dziś zgodnie z ustawą kierowca ma obowiązek ustąpić rowerzyście już znajdującemu się na przejeździe.
Artykuł 27 Prawa o ruchu drogowym, brzmi bowiem tak: “1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejazdu dla rowerzystów, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa kierującemu rowerem, hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego oraz osobie poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch, znajdującym się na przejeździe“.
Pomijając fakt, że znak – tak jak w przypadku pieszych – formalnie i tak nie mógł w ten sposób poszerzać ustawy, to od lat kierowcy przyjmowali takie zasady, o jakich mówił znak.
Ostrzeżenia brd24.pl – jak widać po wyroku sądu apelacyjnego w sprawie wypadku w Poznaniu – nie były na wyrost. I nawet sędziowie uważający, że rowerzyści powinni być bardziej chronieni przez prawo, zgodnie z obecnymi zasadami muszą uznawać, że rowerzyści się do wypadku przyczyniają.
Poprzedni minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, za którego doszło do niekorzystnej zmiany w prawie, tej sytuacji naprawić nie chciał. Pozostaje mieć nadzieję, że jak najszybciej naprawi ją obecny minister infrastruktury Dariusz Klimczak. Chodzi przecież o dopisanie jednego (sic!) słowa do Prawa o ruchu drogowym, by sytuacja na przejazdach rowerowych stała się o wiele bezpieczniejsza.
Łukasz Zboralski