Connect with us
Statystyki 2025
  • Zabici w wypadkach - 732
  • Ranni w wypadkach - 12925
  • Kierowcy po alkoholu - 53337
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 53.98
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.55
  • Średnia liczba rannych dziennie: 62.74
  • Zabici w wypadkach - 732
  • Ranni w wypadkach - 12925
  • Kierowcy po alkoholu - 53337
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 53.98
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.55
  • Średnia liczba rannych dziennie: 62.74

Społeczeństwo

Sebastian M. po wypadku nie pomagał płonącym ofiarom. Wydzwaniał do ojca

Opublikowano

-

Sebastian M. , oskarżony o spowodowanie tragedii na autostradzie A1, po wypadku nie przejmował się płonącym autem z rodziną. „Jakby wjechał w kosz na śmieci” – zeznał świadek. Zamiast tego wydzwaniał do ojca. „Rzeczpospolita” ujawniła szczegóły aktu oskarżenia

Sebastian M. po wypadku na A1 wyjechał z Polski. Służby zatrzymały go po specjalnej akcji w hotelu w Dubaju Fot. Policja
Sebastian M. przed sądem odpowie za wypadek na autostradzie A1. Po ukrywaniu się w Dubaju, został ekstradytowany do Polski Fot. Policja

Do sądu trafił akt oskarżenia przeciw Sebastianowi M. To on z 16 września 2023 r. zdaniem biegłych jechał ponad 300 km/h autostradą A1 swoim BMW, w którym poza serwisem poszerzył limit prędkości oraz zainstalował antyradar. Wjechał w osobową kię, którą podróżowała trzyosobowa rodzina. Rodzice i dziecko spłonęli.

„Rzeczpospolita” ujawniła dziś szczegóły aktu oskarżenia. Z zeznań świadków wynika, że Sebstian M. po wypadku zupełnie nie próbował pomagać ofiarom płonącym we wraku. „Świadek G. B. odnotował, że podejrzany zachowywał się tak, jakby »wjechał w kosz na śmieci«. Zdziwienie świadka wzbudziło, że podejrzany oburzał się, że policjanci zatrzymali mu prawo jazdy” – cytuje akt oskarżenia „Rz”.

Zamiast tego syn łódzkiego bzinesmena zajmował się wykonywaniem połączeń telefonicznych do ojca. „Los pokrzywdzonych podróżujących samochodem Kia był podejrzanemu obojętny. Mimo że widział płonący samochód, nie ruszył się z miejsca, w którym na autostradzie zatrzymał się jego pojazd. W żaden sposób nie starał się pomóc ludziom usiłującym wydostać pasażerów samochodu (…). Po wyjściu z wraku (…) podejrzany ubrał się w kamizelkę odblaskową, przeszedł za bariery energochłonne i oczekiwał na dalszy bieg zdarzeń, koncentrując się głównie na wykonywaniu połączeń telefonicznych do swojego ojca” – napisano w akcie oskarżenia.

To ciekawy wątek. Bowiem, jak ujawniła wcześniej „Rzeczpospolita”, w policji po wypadku powstały dwie odmienne notatki. Ta z miejsca zdarzenia wskazywała na winę Sebastiana M. Późniejsza – na winę kierowcy samochodu kia.
Prokuratura nie zajmowała się badaniem, do kogo dzwonił po wypadku ojciec Sebastiana M. I czy w ktoś z rodziny kontaktował się nieoficjalnie z łódzkimi policjantami.

Portal brd24.pl wskazywał też, że – jak przyznał sam Sebastian M. – po wypadku policjanci wsadzili go do radiowozu i jeździli z nim do różnych miejscowości. Powodem miało być poszukiwanie zestawu do pobrania krwi dla celów śledztwa. Prokuratura nie odpowiedziała jednak na pytania brd24.pl, czy w ogóle badała, w jakich miejscach byli wtedy policjanci.

Po wypadku Sebastian M. wyjechał z Polski. Dotarł do Dubaju, gdzie zatrzymały go polskie służby. Nie chciał wrócić nad Wisłę. Został przywieziony w ramach procedury ekstradycyjnej.

luz

Czytaj dalej
Reklama