Connect with us
Statystyki 2025
  • Zabici w wypadkach - 1046
  • Ranni w wypadkach - 18037
  • Kierowcy po alkoholu - 72260
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 57.88
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.89
  • Średnia liczba rannych dziennie: 67.05
  • Zabici w wypadkach - 1046
  • Ranni w wypadkach - 18037
  • Kierowcy po alkoholu - 72260
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 57.88
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.89
  • Średnia liczba rannych dziennie: 67.05

Lesznowola

Pierwsza bitwa o Kanię. Jak radni skazanej wójt chcieli zablokować sprawdzanie umów na „kampanię” za 42 tys. zł

Opublikowano

-

Radni związani z poprzednią wójt Marią Jolantą B.-W. próbowali na sesji zablokować zbadanie sprawy umów, które od urzędu dostawał ich kolega radny Marcin Kania. Nie udało im się. Sprawą zajmie się Komisja Rewizyjna

Sprawę kontrowersyjnych umów dla wieloletniego radnego Marcina Kani opisaliśmy w portalu brd24.pl. Kania zarobił dzięki tym umowom ponad 150 tys. zł.

Najpoważniejsze kontrowersje budzą trzy umowy na prowadzenie „kampanii informacyjnej” na temat podwyżki opłaty za odbiór odpadów w gminie. Kania otrzymał je w czasie, gdy złożył mandat radnego, bo miał objąć stanowisko zastępcy wój Marii Jolanty B.-W. (była wójt jest oskarżona o nieprawidłowości w gospodarowaniu nieruchomościami oraz w sprawie niezasadnych umorzeń podatków dla spółek działających na terenie gminy. W ponownym procesie w pierwszej instancji została skazana a rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i karę 1,361 mln zł jako zadośćuczynienie dla gminy. Wyrok jest nieprawomocny).

Kania nie mógł wówczas objąć stanowiska, bo tuż po tym, jak złożył mandat, wójt B.-W. została zatrzymana przez CBA i miała prokuratorski zakaz pełnienia funkcji.

To wtedy zastępcy wójta – Iwona Pajewska-Iszczyńska oraz Mirosław Wilusz – podpisali z Marcinem Kanią po kolei trzy umowy na prowadzenie „kampanii informacyjnej”. W umowach nie określono, w jaki sposób ma być prowadzona kampania. Każda z umów opiewała na 14 tys. zł. Po ostatniej z umów w niedługim czasie Kania został wicewójtem, bo Marię Jolantę B.-W. przestał obowiązywać prokuratorski zakaz pełnienia funkcji i mogła wrócić do urzędu.

Urząd Gminy poinformował, że nie ma dokumentów potwierdzających wykonanie prac dotyczących tych umów.

Pytany przez nas Marcin Kania o to, jakie działania podejmował prowadząc „kampanie”, nie odpowiedział na te pytania. Nie odpowiedzieli też na to podpisujący z nim umowy ówcześni wicewójtowie.

Radni od skazanej wójt walczyli, by umów dla Kani w ogóle nie badać

Na dzisiejszej sesji Rady Gminy Lesznowola głosowano nad uchwałą, która zobowiąże Komisję Rewizyjną do zbadania umów urzędu z Kanią pod kątem ewentualnego złamania dyscypliny finansów publicznych. Nakazał to radnym Rzecznik Dyscypliny Finansów Publicznych.

Jednak radni tak jak Kania związani w przeszłości z byłą wójt próbowali zablokować kontrolę. Argumenty, które podawali, mogą szokować – bo za coś złego nie uznawali tego, że pieniądze mieszkańców mogły być wydane na prace, których dowodów nie ma, tylko za największe zło uważali badanie tej sprawy.

Głos we własnej sprawie zabrał najpierw sam Marcin Kania. Przeczytał oświadczenie z komputera. Było prawie takie samo, jakie po naszej publikacji zamieścił na Facebooku. Nie wskazał, co dokładnie robił za 14 tys. zł miesięcznie. Zasugerował, że zamieszczał coś w mediach społecznościowych i że tworzył jakieś broszury. Dodał jednak coś, co wcześniej nie padło – że dowody na przeprowadzenie przez niego prac są w urzędzie gminy. – Prace na rzecz gminy świadczyłem do 25 listopada a więc 2,5 miesiąca dłużej niż przewidywała umowa – zapewniał Kania.

Pierwsze wątpliwości podniosła radna Małgorzata Brzezińska (Komitet Wyborczy Wyborców Marii Jolanty B.-W.). Poddawała w wątpliwość, czy Komisja Rewizyjna rady w ogóle może badać działalność radnego.

Tu w sukurs przyszła jej od razu wójt gminy Marta Maciejak (wybrana z komitetu Inicjatywa Gmina Lesznowola – ale radni tej inicjatywy się od niej odcinają i proszą, by nie wiązać ją z tą nazwą), która też wyrażała wątpliwość, czy komisja będzie badała sprawę radnego czy urzędu, który mu zlecał umowy.

Ten ton natychmiast podchwycił radny Paweł Olkowski (Komitet Wyborczy Wyborców Marii Jolanty B.-W.) i zauważył, że jeśli chodzi o badanie dyscypliny finansowej urzędu, to sprawa Marcina Kani już się przedawniła, bo tego rodzaju rzeczy przedawniają się po 3 latach. Przekonywał więc, że nie ma sensu jej w ogóle badać.

Paweł Olkowski: to po trzech latach ulega przedawnieniu, będę przeciw

Radny Paweł Olkowski, Komitet Wyborczy Wyborców Marii Jolanty B.-W.

– Mam wątpliwości, czy dzisiaj mówimy o tym, że mogło dojść do naruszenia dyscypliny finansów publicznych, czy rozmawiamy o tym, że będziemy rozpatrywali, w jaki sposób i jakie umowy miał podpisane pan Kania – mówił radny Olkowski. – Bo dla mnie to nie jest do końca jednoznaczne. Jeśli chodzi o naruszenie dyscypliny finansów, to wiemy, że po trzech latach ulega to przedawnieniu. Czy mamy podstawę, żeby w ogóle podejmować pracę w tym zakresie? – poddawał w wątpliwość sens głosowania uchwały.

Kiedy mecenas i inni radni wyjaśnili mu, że kontrola będzie dotyczyć urzędników, którzy podpisali takie umowy z radnym Kanią, powtarzał, że w takim razie jest przeciwny, by w ogóle tę sprawę zbadać. Radnego Kanię przedstawiał jako ofiarę nagonki.

– Podejmujemy rozmowę o tym, czy naruszono dyscyplinę finansów publicznych, a pan Marcin Kania nie mógł jej naruszyć. W związku z tym, że to 2019 rok, to ja stoję na stanowisku i taka jest moja ocena, że dyscyplina finansów publicznych ulega przedawnieniu po 3 latach i będę głosował, przeciw temu, żeby ta sprawa trafiła do Komisji Rewizyjnej. – mówił Olkowski i dodawał: – Jest olbrzymia nagonka i olbrzymi hejt na pana Marcina, to jest odrębna sprawa. I jeśli ktoś ma takie pytania, to powinien je skierować do pana Marcina i sprawę wyjaśnić.

Widocznie radny Olkowicz przegapił fakt, że jako dziennikarze kierowaliśmy pytania do pana Marcina, ale on niczego nam wyjaśnić nie chciał.

Bożena Korlak: kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem

Radna Bożena Korlak, Komitet Wyborczy Wyborców Marii Jolanty B.-W.

– Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem – zaczęła swoją wypowiedź radna Bożena Korlak. Zabrzmiało więc tak, jakby była przekonana o winie kolegi z jednej listy wyborczej, tylko nie chciała, by odpowiedział za „grzech”. – Bardzo jestem zaskoczona, co się z nami dzieje od 1,5 roku. To jest nieprawdopodobne, żebyśmy donosili na siebie na wzajem – dziwiła się. Tak, jakby złem było nie ewentualne naruszenie dyscypliny finansów, ale jakby większym złem była próba wyjaśnienia tego, na co wydano pieniądze mieszkańców gminy.

Korlak zaproponowała też proste rozwiązanie, które uniemożliwiłoby kontrolę. – Powinna iść odpowiedź do Rzecznika Finansów Publicznych, że sprawa jest przedawniona – stwierdziła.

Tomasz Filipowicz: tu będzie jakiś sąd kapturowy

Tomasz Filipowicz, Komitet Wyborczy Wyborców Marii Jolanty B.-W.

Badania sprawy umów radnego Kani nie chciał też jego kolejny kolega z komitetu – radny Tomasz Filipowicz (Komitet Wyborczy Wyborców Marii Jolanty B.-W.).

– To będzie jakiś sąd kapturowy! – mówił Filipowicz. Stwierdził, że Rzecznik Dyscypliny Finansów Publicznych „zrzucił to” na radnych, bo „prawdopodobnie nie chciało mu się nic robić”.

Dalszy wywód był Filipowicza trudno było zrozumieć (cytujemy dokładnie, jak powiedział): – Wszyscy mówimy, że tu jest jakieś oskarżenie, można się doczepić do jakiś wysokości wynagrodzeń czy czy etyki, każdy jest człowiekiem i reagauję na pewne bodźce. I co z tego? Jakie konsekwencje naszej akcji, ludzi, którzy nie mają pojęcia o prawie, a wręcz odwrotnie maja pewne zagrania „lubię, nie lubię, nienawidzę”, bo widziałem to na facebooku, nie tylko pana Kanię. Mnie interesują konsekwencje tej zadymy z Kanią? – pytał obecnego na sali mecenasa.

Prawnik nie bardzo zrozumiał, o co pyta Filipowicz. Wytłumaczył mu jednak, że niegłosowanie nad uchwałą w sprawie kontroli doprowadzi tylko do tego, że Rzecznik ponownie przyśle takie polecenie. Dodał też, że radny niepotrzebnie sam siebie przedstawia jako człowieka bez pojęcia o prawie – skoro jako radny zajmuje się tworzeniem prawa lokalnegio.
Mecenas wytłumaczył również, że przewodniczący rady gminy Łukasz Grochala (Inicjatywa Gmina Lesznowola) niepotrzebnie najpierw wysłał zawiadomienie do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych – że najpierw właśnie powinny sprawę zbadać organy Rady Gminy.

Flipowicz te tłumaczenia podsumował przytykiem do radnego Grochali. – Jak nie umiesz donosić, to nie donoś – stwierdził. I przestrzegał innych radnych, że badanie własnych nieprawidłowości na nich samych się zemści. – Skończmy donosić na siebie, bo to będzie jak miecz obosieczny – stwierdził. – To jest cyrk. Można tak naprawić finanse gminy, sprzedawajmy bilety na sesje, bo to co się dzieje z nami, to jest jakaś patologia. Jeden na drugiego patrzy, chodzimy w parach do ubikacji. Uspokójcie się! Nas za cztery lata ocenią. Wy tu będziecie żyć! – straszył młodszych kolegów z rady sugerując, że on i jego kolega są już w tak zaawansowanym wieku, że bliżej im na cmentarz.

Małgorzata Brzezińska: oglądają nas dzieci!

Radna Małgorzata Brzezińska, Komitet Wyborczy Wyborców Marii Jolanty B.-W.

To wszystko nie służy naszemu wizerunkowi, żebyśmy zajmowali się szukaniem jakiś haków, donosów i grzebaniem w historii sprzed 15 lat – stwierdziła komietetowa koleżanka Kani radna Małgorzata Brzezińska (Komitet Wyborczy Wyborców Marii Jolanty B.-W.). – Proszę o rozwagę, oglądają nas dzieci! Czy chcemy, żeby tak nas odbierano, jako radę, która nie zajmuje się tym, co ważne dla naszej gminy, tylko szukaniem i wzajemnym oskarżaniem się? To wygląda społecznie bardzo źle.

Krzysztof Klimaszewski: do tej pory nie było sygnalistów

Radny Krzysztof Klimaszewski, Komitet Wyborczy Wyborców Marii Jolanty B.-W.

Przeciw badaniu sprawy umów Kani był też radny Krzysztof Klimaszewski (Komitet Wyborczy Wyborców Marii Jolanty B.-W.). Z

– Rzadko zabieram głos, ale dziś w pełni jesteśmy świadomi tego, co się wydarzyło. Jako radny trzech kadencji i były oficer wojska polskiego wiem, co to honor – mówił Klimaszewski. – Ze zdumieniem i zażenowaniem odnoszę się do sytuacji zaaranżowanej przez pana przewodniczącego rady. Dla mnie i dla innych radnych to sytuacja bez precedensu, bo do tej pory nikt z innych radnych na siebie nie donosił, nie było sygnalistów, którzy w ten sposób informowali inne organy – stwierdził.

Rzeczywiście, Klimaszewski był oficerem Wojska Polskiego. A dokładniej – żołnierzem wojskowych organów bezpieczeństwa państwa w PRL. W IPN zachowała się jego teczka personalna, karta ewidencyjna i praca dyplomowa.

– Nie wiem, dlaczego się pan obudził z tym tematem dopiero po sześciu latach – miał pretensje do radnego Grochali Krzysztof Klimaszewski. I sugerował, że radny był tylko marionetką w sprawie zawiadomienia do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych. – Nie wiem, czy był pan w stanie przygotować taki dokument do Regionalnej Izby Obrachunkowej. Nie wierzę w to. Zastanawiam się, jak będzie pan przewodniczący budował relacje z nami radnymi. Powinien się pan zachować godnie i zrezygnować ze stanowiska – skończył.

Mamak: wycofać z głosowania w tej sprawie

Aleksander Mamak, mieszkaniec

Radnych od skazanej byłej wójt wsparł też na sali płomiennym przemówieniem mieszkaniec i społecznik Aleksander Mamak.

– Mieszkańcy nie wybrali państwa po to, byście sądzili innych radnych, tylko żebyście dbali o finanse, żebyście radzili, jak mamy lepiej żyć – przekonywał Mamak. – Nie ma potrzeby zatruwania atmosfery i zajmowania czasu radzie gminy. Apeluję do państwa: nie twórzmy atmosfery linczu.

Kania głosował we własnej sprawie, nie pomogło. Komisja zbada umowy

W odróżnieniu od emocjonalnych wystąpień radnych z kręgu byłej wójt, pozostali radni na sali zachowywali umiar.

Radny PiS Grzegorz Adamiak, przewodniczący Komisji Rewizyjnej, dwa razy prosił o zakończenie dyskusji w tej sprawie i tłumaczył, że tę sprawę po prostu trzeba zbadać. – Jesteśmy zobowiązani przez Regionalną Izbę Obrachunkową do przeprowadzenia takiej uchwały, jak wyjdzie głosowanie, zobaczymy za chwilę. Jeśli uchwała uzyska większość, Komisja Rewizyjna poprosi mecenasa o opinię i będziemy działać – tłumaczył.

Z kolei radny Konrad Tkaczyk (Inicjatywa Gmina Lesznowola) wskazywał, że badanie tej sprawy nie ma wymiaru personalnego. – Celem jest sprawdzenie tej sytuacji i wyciągnięcie wniosków. Bo może jakieś procedury w urzędzie trzeba po prostu poprawić. Nie skupiajmy się na winie – przekonywał.

Tkaczyk dodatkowo zapytał wójt gminy o to, ile złożyła zawiadomień do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych i prokuratury, odkąd objęła stanowisko. Marta Maciejak nie chciała na to pytanie odpowiedzieć. – To nie stanowi przedmiotu dyskusji, to nie jest na tem moment dyskusji – wymigała się od odpowiedzi.

Ostatecznie – mimo zabiegów radnych z otoczenia byłej wójt – uchwałę w sprawie kontroli sprawy umów dla radnego Kani poddano pod głosowanie. Marcin Kania nie wstrzymał się od głosu – zagłosował przeciw badaniu jego umów od urzędu. Przeciw zagłosowali też radni z nim związani. Nie pomogło. Uchwała przeszła liczbą głosów 12 do 5. Jedna osoba się wstrzymała, dwie głosu nie oddały.

Łukasz Zboralski

Czytaj dalej
Reklama