Społeczeństwo
Wjechał w dziecko i uciekł. Miał dwa sądowe zakazy. Sąd: nie trzeba aresztowania
Opublikowano
2 tygodnie temu-
przez
luzArtur R. wielokrotnie łamał prawo na drodze. Jeździł pijany. Za nic miał dwa sądowe zakazy prowadzenia pojazdów. W Piasecznie wjechał w dziecko na przejściu i uciekł. Sąd rejonowy uznał, że nie trzeba go aresztować. Prokuratura zapowiada zażalenie
Zaledwie miesiąc temu drogowy bandyta zniszczył życie rodziny na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Zabił ojca, matkę i dzieci ranił. Miał pięć sądowych zakazów prowadzenia pojazdów, z których nic sobie nie robił.
Niedługo potem sprawca katastrofy autobusu wjechał w pieszego na pasach. Okazało się, że jeździł dalej samochodami, a sądy wymierzały mu tylko kolejne zakazy i pozostawiały na wolności.
Sąd Rejonowy w Piasecznie właśnie zachował się bardzo podobnie. Po wypadku z udziałem drogowego recydywisty, który złamał dwa sądowe zakazy, sędzia uznał, że nie ma potrzeby zamykać go w areszcie.
Wjechał w Jakuba i uciekł
Chodzi o wypadek z 22 października 2024 r. Jak twierdzi prokuratura tego dnia 49-letni Artur R. nie zachował ostrożności zbliżając się oplem movano do przejścia dla pieszych przy szkole podstawowej na ulicy Głównej 50 w Piasecznie. Uderzył w chłopca, który wjechał na pasy hulajnogą.
Dziecko zostało ranne, a sprawca uciekł z miejsca wypadku.
Szybko wyszło na jaw, że 49-letni przedsiębiorca jest drogowym recydywistą. Dwa razy sądy orzekały już wobec niego zakaz prowadzenia pojazdów. Pierwszy usłyszał w maju tego roku za przestępstwo drogowe z grudnia 2023 r. Sąd Rejonowy w Piasecznie wyrokiem nakazowym zakazał mu na pięć lat prowadzenia pojazdów.
Artur R. w nosie miał ten zakaz. W marcu 2024 r. został złapany na jego łamaniu. Za to Sąd Rejonowy dla Warszawy – Mokotowa Wyrokiem z dnia 4 lipca 2024 r. orzekł wobec niego kolejny zakaz prowadzenia pojazdów – tym razem na 48 miesięcy.
A to nie wszystko. W Prokuraturze Rejonowej w Piasecznie toczą się przeciwko Arturowi R. kolejne dwa postępowania za łamanie prawa na drodze w odstępie dwóch miesięcy. Został m.in. złapany w Szymanowie (gmina Góra Kalwaria), gdy prowadził pojazd mając aż 2,5 promila alkoholu w organizmie.
Nawet po ostatnim potrąceniu dziecka, Artur R. dalej jeździł sobie samochodem po Piasecznie. “Dwukrotnie po wymienionym zdarzeniu, po uprzednim opuszczeniu pojazdu marki Opel Movano i oddaleniu się od w/w pojazdu, ponownie wsiadł do samochodu, następnie ruszył i prowadził rzeczony samochód po drogach publicznych na terenie Piaseczna, nie stosując się tym do orzeczonych wyrokami sadowymi zakazów prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych, co zarejestrowały zapisy z kamer monitoringu miejskiego, czym dwukrotnie wypełnił znamiona czynu zabronionego z art. 244 kk” – informuje Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Sąd woli poczekać, aż kogoś zabije?
Po wjechaniu w dziecko najpierw przyznał się do zarzutów, ale na ponownym przesłuchaniu już nie do wszystkiego się przyznawał. Jego wyjaśnienia nie pokrywały się z materiałem dowodowym.
Mając do czynienia z tak groźnym dla postronnych drogowym recydywistą Prokurator Rejonowy w Piasecznie wstąpił do Sądu Rejonowego w Piasecznie o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania podnosząc, że zachodzi obawa, że podejrzany może w sposób bezprawny utrudniać postępowanie karne, zwłaszcza w sytuacji, że grozi mu surowa kara, oraz nie można wykluczyć ucieczki czy ukrycia się podejrzanego, oraz wskazując na możliwość popełnienia przez podejrzanego przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu publicznemu.
Sąd Rejonowy w Piasecznie nie uwzględnił wniosku Prokuratora i zastosował dozór Policji z koniecznością stawiennictwa we właściwej komendzie trzy razy w tygodniu.
Sąd uznał, że nie jest konieczne stosowanie środka zapobiegawczego, bowiem wszyscy świadkowie zostali przesłuchani, nie zachodzi obawa matactwa, nie istnie obawa ucieczki i ukrywania się podejrzanego.
Prokuratura zapowiedziała złożenie zażalenia na tę decyzję sądu.
Łukasz Zboralski