Społeczeństwo
Szokujące słowa Hajdarowicza. Jego zdaniem jest umowa społeczna, w której godzimy się na śmierć w wypadkach drogowych

Opublikowano
5 lat temu-
przez
luzGrzegorz Hajdarowicz, właściciel „Rzeczpospolitej” w rozmowie z dziennikarzem stwierdził, że ludzie godzą się na śmierć w wypadkach drogowych za to, że mogą gdzieś jechać szybciej, wyjechać na wakacje. I że istnieje taka „umowa społeczna”
Właściciel dziennika „Rzeczpospolita” udzielił wywiadu dotyczącego głównie pandemii i jej wpływu na gospodarkę. Rozmowę opublikowano na kanale YouTube „Rzeczpospolita TV”. W tej rozmowie Grzegorz Hajdarowicz w szokujący sposób wypowiedział się o ofiarach wypadków drogowych, na które – jego zdaniem ludzie po prostu się godzą i istnieje co do tego społeczna umowa.
To fragment rozmowy, który dotyczy wypuszczania ludzi z domów i otwierania gospodarki podczas pandemii. Dziennikarz wskazuje, że Hajdarowicz zauważał, że liczba ofiar z powodu COVID-19 nie jest „jakaś masowa”.
„To jest być może cena za to, żeby 30-parę milionów ludzi żyło normalnie i nie stało się krajem nędzarzy przez następne lata, czy dziesiątki lat…” – mówi Hajdarowicz.
Dziennikarz przerywa i pyta: „Chce pan powiedzieć, że muszą być ofiary śmiertelne, żebyśmy uratowali przyszłość całego kraju?”.
Wówczas pada szokująca i kuriozalna wypowiedź Grzegorza Hajdarowicza na temat problemu związanym z ludźmi tracącymi życie w wypadkach drogowych:
„Wie pan co… Czy ofiary śmiertelne… No a czy my się tak naprawdę troszczymy o ofiary wypadków samochodowych? Czy są postulaty, bo ja nie słyszałem, może coś mi umknęło, żeby zakazać jazdy samochodem, bo tysiące ludzi umiera w wypadkach samochodowych? Godzimy się na to, że chcemy być szybciej, nie wiem, pojechać na wakacje, na działkę, do pracy, na zakupy, godzimy się na to, tak? Robimy takie porozumienie społeczne, że godzimy się na to, że nie wszyscy z nas wrócą do domu. Szczególnie 1 listopada, jak jedziemy na groby, to zazwyczaj jest najwyższa śmiertelność w wypadkach. Podejmujemy takie porozumienie społeczne… A możemy na przykład zlikwidować to porozumienie społeczne i powiedzieć tak: od 1 lipca nie jeździmy samochodami, jeździmy końmi na przykład. No bo też można spaść z konia, ale na pewno tych ofiar śmiertelnych będzie mniej. I takie zawrzyjmy porozumienie społeczne i będziemy państwem, gdzie się poruszamy końmi. Z Krakowa do Warszawy koniem, to chyba trochę zejdzie nam, żeby się przemieścić, ale będzie ekologiczne, nie będziemy zanieczyszczać środowiska, będzie mniej wypadków samochodowych” – opowiada Grzegorz Hajdarowicz.
POSŁUCHAJ TEJ WYPOWIEDZI:
ai