Connect with us
Statystyki 2025
  • Zabici w wypadkach - 656
  • Ranni w wypadkach - 11539
  • Kierowcy po alkoholu - 47717
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 52.91
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.49
  • Średnia liczba rannych dziennie: 61.38
  • Zabici w wypadkach - 656
  • Ranni w wypadkach - 11539
  • Kierowcy po alkoholu - 47717
  • Średnia liczba wypadków dziennie: 52.91
  • Średnia liczba zabitych dziennie: 3.49
  • Średnia liczba rannych dziennie: 61.38

Społeczeństwo

2017 r. był na drogach lepszy? Nie dla pieszych. Zginęło ich więcej. To porażka drogowej polityki PiS

W 2017 r. zwiększyła się liczba ofiar drogowych wypadków z pieszymi. Trudno się dziwić, skoro jedynymi działaniami rządu było wykupienie kampanii telewizyjnych spotów za 14 mln zł. Ministerstwo przez dwa lata unika podjęcia decyzji, które mogłyby pomóc niechronionym uczestnikom ruchu

Opublikowano

-

W 2017 r. zwiększyła się liczba ofiar drogowych wypadków z pieszymi. Trudno się dziwić, skoro jedynymi działaniami rządu było wykupienie kampanii telewizyjnych spotów za 14 mln zł. Ministerstwo przez dwa lata unika podjęcia decyzji, które mogłyby pomóc niechronionym uczestnikom ruchu

Wypadek śmiertelny w Jaworznie. Fot. KMP Jaworzno

Wypadek śmiertelny z pieszym w Jaworznie. Fot. KMP Jaworzno

To jeszcze nieoficjalna wiadomość, bo Komenda Główna Policji nie upubliczniła rocznego sprawozdania z bezpieczeństwa ruchu drogowego w 2017 r. Portal brd24.pl dowiedział się, że w ubiegłym roku na drogach zginęło więcej pieszych niż w roku 2016.

Oznacza to, że załamał się trwający od kilku lat spadkowy trend w wypadkach z pieszymi. Do tej pory liczba ofiar wśród pieszych malała – i to nawet w roku 2016, gdy ofiar wypadków w kraju w ogóle zaczęło przybywać.

Ofiary śmiertelne wypadków wśród pieszych
2015 – 923
2016 – 868
2017 – 873

Można zauważyć, że nadal jest to lepsza sytuacja niż w roku 2015, gdy zginęło 923 pieszych, ale jednak w porównaniu z rokiem 2016 w ubiegłym roku na drogach zginęło o pięć osób więcej.

14 ml zł wydane, efektu brak

Dla kogoś, kto interesuje się bezpieczeństwem drogowym jest jasne – kampanie społeczne mają niewielki wpływ na zmianę sytuacji na drogach. Muszą za nimi iść rzeczywiste zmiany. I ostrzegaliśmy o tym Ministerstwo Infrastruktury we wrześniu, gdy inaugurowało kampanię (czytaj: Trzy zmiany dla pieszych bez których rządowa kampania za 14 milionów zostanie zmarnowana).
Tymczasem rząd PiS zaczyna w tej dziedzinie przypominać PO-PSL – zamiast podejmować decyzje, zasłania się dofinansowywanymi z UE kampaniami.

Ostatnia wielka kampania skierowana była właśnie do pieszych i kierowców. Rozpoczęła się we wrześniu 2017 r., czyli dokładnie w tym okresie, w którym na drogach ginie najwięcej niechronionych uczestników ruchu. Natężenie spotów było gigantyczne – trudno było choć raz nie zobaczyć tych klipów w publicznej telewizji (podsumowanie kampanii dopiero przed nami – resort infrastruktury właśnie zamawia badanie jej skuteczności).

– Ochrona pieszych jest priorytetem Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Dlatego też, w tym najbardziej niebezpiecznym okresie, kiedy dochodzi do największej liczby wypadków z udziałem pieszych, kierujemy do nich kampanię z apelem o zmianę postaw i zachowań na drodze – uzasadniał na inauguracji kampanii przewodniczący Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk.

Po danych za 2017 r. widać dokładnie, że ostrzeżenie portalu brd24.pl było trafne – wydawanie milionów złotych na spoty powinno być tylko dodatkiem do poważnych decyzji. Tych niestety zabrakło, choć Ministerstwo Infrastruktury dokładnie wie, co należy zrobić. Dlaczego jak ognia unika tych decyzji?

Lista niezałatwionych spraw

Wśród najbardziej wstydliwych spraw dla władz jest m.in. kwestia ujednolicenia dopuszczalnej prędkości w obszarze zabudowanym do 50 km/h – dziś jako jedyny kraj w UE pozwalamy kierowcom jeździć w nocy szybciej, choć to od 50 km/h zaczyna lawinowo wzrastać ryzyko zabicia pieszego w przypadku, gdy dojdzie do zderzenia z samochodem. O tej sprawie mówiono wielokrotnie – w listopadzie 2017 r. w Sejmie polskim urzędnikom zwracał na to uwagę Antonio Avenoso, szef Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu Drogowego. Jego wskazówek słuchała wówczas wiceminister Justyna Skrzydło, odpowiedzialna w resorcie infrastruktury za nadzór nad sprawami bezpieczeństwa na drogach. Tej prostej decyzji nie podjęła. Niedawno została zdymisjonowana przez premiera Mateusza Morawieckiego.

O ujednolicenie prędkości wskazywane jak konieczne przez ekspertów oraz o powrót do rozmów o przyznaniu pieszym pierwszeństwa jeszcze przed wejściem na przejście dla pieszych pytaliśmy we wrześniu (podczas startu rządowej kampanii spotów) ministra Andrzeja Adamczyka. Odpowiadał wymijająco: – Jestem przekonany, że ta kampania również wzbudzi refleksję wśród parlamentarzystów – posłów i senatorów, że spowoduje debatę na forum Sejmu, na forum sejmowej Komisji Infrastruktury i na senackiej Komisji Infrastruktury i dzięki temu będzie łatwiej wprowadzać te projekty, o których pan mówi – powiedział szef resortu.

Tymczasem taka legislacja może realnie poprawić sytuację na drogach – w raporcie powstałym na zlecenie Polskiej Izby Ubezpieczeń oszacowano, że ujednolicenie prędkości w obszarze zabudowanym skutkować będzie zmniejszeniem w nocy o 15-20 proc. liczby ofiar śmiertelnych wypadków i o 15-20 proc. liczby ofiar wypadków powodowanych nadmierną prędkością.

Lista niepodjętych decyzji w resorcie infrastruktury jest znacznie dłuższa. Mimo zapowiedzi nie powrócono do rozmów o przyznaniu w przepisach pieszym bezpieczeństwa jeszcze przed wkroczeniem na pasy. Taki ruch – poprzedzony długim vacatio legis i potężną kampanią (na to wówczas akurat warto by było wydać miliony) – według eksperckiego opracowania PIU mógłby zredukować liczbę ofiar i ciężko rannych pieszych nawet o jedną czwartą.
To rozwiązanie rekomendował też polskim politykom Antonio Avenoso, wskazując, że w 11 krajach UE piesi mają pierwszeństwo przed pojazdem jeszcze zanim postawią stopę na pasach. I są to kraje, w których ginie znacznie mniej pieszych niż w Polsce.

Rząd unika też dwóch innych sprawdzonych już w Europie i na świecie regulacji. Jedną z nich jest szacowanie stawki OC z uwzględnieniem mandatów i punktów karnych za niektóre przewinienia np. za nadmierną prędkość. Takiemu rozwiązaniu, które sprawiedliwiej szacowałoby ryzyko stwarzane na drodze, okoniem stawało Ministerstwo Cyfryzacji jeszcze w czasie, gdy rządziła nim Anna Streżyńska.
Posłowie Komisji Infrastruktury wskazywali też na dobre rozwiązanie sprawdzone w Europie – ścisły termin obowiązkowej jazdy na oponach zimowych lub całorocznych z zimową homologacją (w Polsce byłby krótki: grudzień-luty). I tu znane są dobre doświadczenia z krajów z podobnym jak Polska klimatem. Ale i w tej sprawie nikt nie podjął żadnej decyzji o rozpoczęciu prac nad taką regulacją. Choć taki obowiązek popiera blisko 80 proc. polskich kierowców, a jego wprowadzenie może redukować ryzyko wypadku nawet o 50 proc (czytaj więcej o obowiązku jazdy na oponach zimowych).

Bez echa pozostało też wskazywanie, że kary dla kierowców łamiących prawo są w Polsce relatywnie dużo niższe (nawet porównując je do zarobków) niż w Europie. Nikt nie zastanowił się nad tym, że warto surowiej karać tych, którzy narażają na niebezpieczeństwo pieszych. Dziś zgodnie z prawem można trzy razy omijać inny samochód przed przejściem dla pieszych, zanim uzbiera się liczbę punktów oznaczającą utratę uprawnień. Mandat za takie bezpośrednie narażenie życia ludzi – 500 zł.

Co zrobi premier?

Tymczasem trudno spodziewać się intensywniejszych działań Ministerstwa Infrastruktury, w którym działa Krajowa Rada BRD – resort niedawno został przez premiera okrojony z kompetencji. Zdymisjonowano wiceministrów – w tym wspomnianą już odpowiedzialną za bezpieczeństwo drogowe Justynę Skrzydło.

Co z informacją o wzroście liczby ginących na drogach pieszych zrobi premier? Nie wiadomo. Jeśli jednak Mateusz Morawiecki chce dobrze współpracować z UE to musi wiedzieć, że w dziedzinie BRD wciąż mocno odstajemy od innych krajów Unii i z roku na rok nie wypełniamy założeń poprawy, do których jako kraj się zobowiązaliśmy

Łukasz Zboralski

Czytaj dalej
Reklama